LISI
Mocno
przestraszona spojrzałam na bramkę przeciwników. Lou krzyczał z bólu nie mogąc
się poruszyć. Zaczęłam kipieć ze złości, gdy zobaczyłam przeciwnika, który tak
urządził Louisa. Harry przeklął wściekle pod nosem. Wszyscy byliśmy w szoku.
Następnie trzech mężczyzn pojawiło się na boisku i zabrało Louisa, Zayn wyszedł
z miejsc na trybunach, a my ruszyliśmy za nim. Musieliśmy szybko
dowiedzieć się co stało się z Louisem i gdzie go zabrali. Wymamrotałam ciche
przeprosiny, gdy w pośpiechu potrącaliśmy ludzi.
- O nie
Lisi, co stało się z Lou? – usłyszałam szloch Lottie. Odwróciłam się szybko w
jej stronę i przytuliłam ją do siebie. Wszyscy mieliśmy wrażenie, że to nie był
tylko siniak, który Louis tam „zdobył”.
-
Jesteśmy przyjaciółmi Louisa – Harry usiłował przekonać mężczyznę, aby pozwolił
nam wejść.
- Dla
fanów nie ma teraz czasu, Mr. Tomlinson jest poturbowany. – odrzekł
mężczyzna zakładając ręce na piersi. Wtedy przypomniałam sobie, jakim sposobem
dotarłam na arenę razem z Louisem. Szybko złapałam rękę Harry’ego i pociągnęłam
go w stronę schodów w dół pola. Gra została wznowiona. Nikogo nie interesowało
już co stało się wcześniej. Miałam na myśli to, że oni byli fanami. Nawet nic
nie czuli za wiele, gdy Lou został tak paskudnie sfaulowany.
Wydawało
mi się, że bał się Jenkisa. Gdy był w pobliżu robił zawsze unik i podawał piłkę.
Stałam
tuż obok wejścia do tunelu na korytarz. Dzięki tej dziurze udało mi się tu
przejść. Powoli ruszyłam w tamtą stronę i wtedy, nagle jakaś dłoń
wylądowała na moim ramieniu.
- Gdzie
się pani tutaj wybiera, madame? – zabrzmiał szorstki głos. Zaskoczona
odwróciłam się. Przede mną stał mężczyzna w garniturze. Nie dodał nic więcej,
podczas gdy ja wpatrywałam się w niego. Za nim stał Harry i inni,
którzy nie zdążyli jeszcze wejść do tunelu.
-
Chciałabym zobaczyć się z Louisem Tomlinsonem – mruknęłam cicho.
- Przykro
mi, ale zagorzali fani nie mają czego tutaj szukać - chwycił mnie za
ramię wyciągając na zewnątrz.
- Będę na
nią uważać – nagle odezwał się głos obok mnie. To był jeden z zawodników z
drużyny Louisa, którego widziałam krótko przed rozpoczęciem meczu. – Jestem
Will – powiedział uśmiechając się do mnie.
- Jeden
autograf, jedno zdjęcia i widzę cię z powrotem tutaj, zrozumiano? – mężczyzna
puścił mnie ustawiając się tak bym mogła przejść.
- Więc
ruszmy się wszyscy. – Will pociągnął mnie do tunelu. Zdziwiona zatrzymałam się.
Tak po prostu przejdziemy? Kątem oka zauważyłam, że mój brat bardzo powoli
ruszył. – Co jest? Chcesz zobaczyć Tommo czy nie? – pokręcił głową
z rozbawieniem, skinęłam głową w jego stronę, a on ruszył dalej. Jedno ramie
objęło mnie w tali i zdawało mi się, że był to Niall.
- Hej –
wyszeptał i przycisnął szybko swoje usta do mojego policzka – Nie uciekaj tak
szybko – zachichotałam kładąc swoją głowę na jego ramieniu i wciąż idąc. Will
prowadził nas przez tysiące korytarzy więc droga zadawała się nie mieć końca.
-
Widziałeś faul? – wymamrotał Niall. Will przytaknął.
– Nie
widziałam nigdy czegoś tak okrutnego – mruknęłam i próbując wymazać ze
swojej pamięci obrazy tamtego zdarzenia.
- Louis
wstanie na nogi. – Niall
odgarnął kilka kosmyków włosów z mojej twarzy i przyciągnął mnie bliżej siebie.
- Nie
można przecież wskoczyć komuś na plecy i stratować brzuch – wyjąkałam.
- Ciii
Ellie, wszystko będzie dobrze. – Niall pojawił się przede mną i przycisnął do
swojej piersi. Moje ręce zacisnęły się na jego swetrze, a swój nos wcisnęłam w
tkaninę. Słyszałam jak nadchodzili inni. – Nie płacz, słodkości, wiesz o tym,
że Louis nie jest tego wart – wyszeptał znów w moje włosy. Wzruszyłam tylko
ramionami. Tak, nie było między nami idealnie by rozmawiać, ale chciałam
utrzymać chociaż przyjacielskie stosunki. I nienormalna przemoc nie wchodziła w
grę.
- Zaraz
masz urodziny! – wyleciał naglę, a ja zaczęłam zastanawiać się co mają moje
urodziny do tego. Jego głos był
tak bardzo uspokajający. Dzięki temu udało mi się unormować oddech, spojrzałam
na niego.
-
Dziękuje Niall – uśmiechnęłam się krótko i pozwoliłam by starł moje łzy. Myślę,
że płakałam nie tylko przez brutalność faulu. W ostatnim tygodniu wiele się
działo i wszystko się we mnie gotowało. Frustracja, złość, rozpacz, troska, radość, szczęście,
miłość. Mój mózg pracuje na wyższych obrotach i czuje się krucha i bezbronna.
Po prostu wyczerpana. – Chodźmy już dalej.
- Ale
gdzie? – jaskrawa lampa, która tutaj świeciła, dawała prosto w twarz.
Przestraszona rozejrzałam się. Wszyscy inni odeszli. Zniknęli bez śladu.
Straciliśmy połączenie.
- I co
teraz? – wyjęczałam ledwo słyszalnie i ruszyłam dalej. Nagle nasza droga
rozchodziła się na kilka korytarzy.
- Ene due
rabe bocian połknął żabę * – wyliczał Niall i wskazał na czwarty korytarz.
Byłam niepewna czy to był dobry kierunek, ale co mieliśmy zrobić. Możliwe, że
mieliśmy szczęście i wybraliśmy dobry. Moje obawy zostały potwierdzone, gdy
wciąż błądziliśmy z daleka od celu, drogą która nie była oświetlona. – To zły
kierunek – wyszeptałam i krzyknęłam krótko. Niall zatrzymał się i wpadłam na
niego.
-
Przepraszam Ellie, ale tutaj są pająki – rzekł nieśmiało, a ja musiałam się
zaśmiać. On bał się pająków, jak słodko, ale później znów spoważniałam.
- Niall
my zabłądziliśmy – powiedziałam nasze myśli na głos. On spojrzał na mnie smutno
i uklęknął na ziemi.
- Kiedyś
ktoś tutaj przyjdzie i wtedy zapytamy – powiedział i uśmiechnął się sztucznie.
Zsunęłam
się po ścianie i wylądowałam delikatnie na podłodze obok niego. Powietrze tutaj
było duszące. Do tego wszystkiego było zimno i zaczynałam się trząść.
- Hej
Ellie, chodź tutaj – przyciągnął mnie z powrotem do siebie i zaczął głaskać
uspokajająco moje plecy. Zmęczona położyłam głowę na jego torsie i wyciągnęłam
swoje nogi. Kiedy poczułam ciepły pocałunek w skroń spojrzałam zmęczona na
niego.
- Jesteś
świetny – uśmiechnęłam się – Cieszę się, że się poznaliśmy – moje powieki się
zamykały i ciężko było mi utrzymać je otwarte.
Spojrzał
prosto w moje oczy. Jego niebieskie. Niebieskie, jak oczy…
Niebieskie,
po prostu. Piękne niebieskie oczy, które świeciły nawet w tej ciemności.
- A ty
jesteś piękna – powiedział tak cicho, że musiałam domyśleć się z ruchu jego
warg. Cichy szmer trochę mnie przestraszył.
– Ktoś
tam jest?
- Nie,
nic nie widzę – powiedział Niall wzruszając ramionami. Uspokajająco spojrzał w
moje oczy. – Jestem przy tobie. – powoli przysunął się bliżej. Niepewnie
spojrzałam na niego i zauważyłam spojrzenie, które wciąż wędrowało między moimi
oczami, a ustami, tam i z powrotem. Czy to jest właściwie. Powinnam go
pocałować? Czułam coś do Nialla? Powinnam…
Miękkie
wargi ułożyły się na moich. Natychmiast zamknęłam oczy i moja ręka
automatycznie powędrowała do jego szyi. Kiedy to moje wargi poruszały się na
jego, czułam się dziwnie. Mimo to oddałam pocałunek. Kiedy wszystko rozważyłam
w głowie, chciałabym być z Niallem. Z chłopakiem który miał ciepłe serce.
Chłopakiem, który rozumie dziewczyny i który jest normalny, taki jak ja.
Chłopakiem, który nie jest taki jak Louis.
LOUIS
Całe moje
ciało bolało. Każda żyła z osobna pulsowała pod skórą.
Gotowe –
powiedziała Valerie, która była tutaj pielęgniarką. Przetarła po raz ostatni
wokół mojego nosa i ręcznikiem wytarła pot z czoła.
-
Dziękuje – jęknąłem i usiadłem. W mojej czaszce huczało i groził to chyba
wybuchem. Wstałem z kozetki i ruszyłem do drzwi. To że już dzisiaj nie
zagram było dla mnie jasne. Jednak musiałem tam wrócić by wesprzeć drużynę.
Przypomniałem
sobie, że zostawiłem swój telefon w szatni, więc zrobiłem w tył zwrot. Szatnie
leżały w ukryciu i na uboczu głównego korytarza, tam gdzie fani nie mieli
wstępu.
Cicho
nuciłem do siebie, moje kroki odbijały się echem od ścian. Muszę przełknąć na
sam dół swój ból. Bo mimo środków bólowych, nie był on do zniesienia.
Nagle
usłyszałem mamrotanie i zwolniłem. Po cichu zakradłem się do rogu zauważając
dwie osoby siedzące na podłodze.
- A ty
jesteś piękna – usłyszałem mrukniecie. Czy to był Niall? Jego głos brzmiał
dokładnie tak samo. Sztywno stałem tam obserwując ich oboje. Czy to El na jego
ramieniu? W zeszłym tygodniu padło tutaj światło, więc nie za wiele widziałem.
- Ktoś
tam jest? – usłyszałem jej niepokojący głos, który odbił się od ścian.
- Nie,
nie nic nie widzę. Jestem przy tobie. – powiedział
Niall. Nie podobał mi się ten Irlandczyk. Coś mi podpowiadało, że jest
fałszywy. Że tylko manipuluje El bo chce ją do czegoś wykorzystać.
Między
nimi na nowo zapanowała cisza, więc wychyliłem się na chwilę. Właściwie
powinienem ich teraz zabrać ze sobą. Z pewnością zabłądzili i…
Moje
serce zatrzymało się na chwilę. Po mimo ciemności uświadomiłem sobie co dokładnie
się działo. Nie podobało mi się to. Wyglądało źle. Ogarniało mnie nieznajome
uczucie. Uczucie, które odczuwałem przed rokiem, które zniknęło, gdy zająłem
swój czas piłką. Zacisnąłem szczękę, aby się uspokoić. Zobaczenie ich pocałunku
było jak porażenie prądem. El i Niall właściwie wcale do siebie nie pasują. On
nie jest dla niej wystarczająco dobry. Zbyt dziecinny. Bez odpowiedzialności, i
jakiegokolwiek pomyślunku.
Zdecydowanie
odwróciłem się i odszedłem. Tutaj nie mam już nic więcej do zrobienie lub
szukania. Moje kroki stały się szybsze aż znalazłem znajome drogi stadionu.
- Louis –
usłyszałem nagle głos. Zdziwiony odwróciłem się. Przede mną stał Harry, Zayn,
Lina i moja siostra – Tutaj jesteś, wszędzie cię szukaliśmy – rzekł Zayn
uśmiechając się – Czujesz się lepiej?
- Jakoś
idzie – mruknąłem i przyjrzałem się bandażowi na swoim nadgarstku. Mój nos
wciąż był spuchnięty i najchętniej zwymiotowałbym ponieważ bolał mnie żołądek.
-
Widziałeś może Nialla i Lisi? Gdzieś się tutaj zagubili – zagaił Harry i
podrapał się po głowie.
- Nie,
przykro mi – odpowiedziałem chłodno i zamykając się w sobie odszedłem.
* Ene
mene mu und raus bist du – niemiecka wyliczanka, i jak to wyliczanki mają kto
wie jaki jest jej odpowiednik, ale nie mam dziś czasu by szperać :)
Wybaczcie.
I co powiecie teraz? :D El i Niall, a do tego podglądający Louis, porobiło się troszeczkę :D Ciekawe, czy Lou ma nosa co do Nialla, kto wie :P
Jeśli macie jakieś uwagi i pytania, komentarze tt :) zawsze możecie zaznaczyć #SuT jeśli mnie nie followujecie :)x
#FYH, powinno pojawić się w przyszłym tygodniu - to tak dla zainteresowanych :>
oj się porobiło ciekawe jak będzie się teraz Lou zachowywał może jednak będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuń@SexyKociak_xo
O kurde Lou taki zazdrosny xd Ciekawe czy ma dobre przepuszczenia co do Nialla który chce wykorzystać Liz...
OdpowiedzUsuńRozdział świetny xx
@lovju69
Wow.
OdpowiedzUsuńLouis jest zazdrosny.
Pocalunek Nialla i Lisi, to sie porobilo.
Nie mam pojecia czy Lou ma racje, co do zamiarow Nialla. Wszystko sie wyjasni pozniej.
Swietny rozdzial. *-*
Czekam nn.
@andrejjj99
wow nie wiedziałąm że louis jest zazdrosny...
OdpowiedzUsuńi dobrze mu tak! haha
ale sie porobiło Niall i Lisii
czekam na następny:) @flayalive