piątek, 8 sierpnia 2014

Rozdział 8

LISI

Mocno przestraszona spojrzałam na bramkę przeciwników. Lou krzyczał z bólu nie mogąc się poruszyć. Zaczęłam kipieć ze złości, gdy zobaczyłam przeciwnika, który tak urządził Louisa. Harry przeklął wściekle pod nosem. Wszyscy byliśmy w szoku. Następnie trzech mężczyzn pojawiło się na boisku i zabrało Louisa, Zayn wyszedł z miejsc na trybunach, a my ruszyliśmy za nim.  Musieliśmy  szybko dowiedzieć się co stało się z Louisem i gdzie go zabrali. Wymamrotałam ciche przeprosiny, gdy w pośpiechu potrącaliśmy ludzi.
- O nie Lisi, co stało się z Lou? – usłyszałam szloch Lottie. Odwróciłam się szybko w jej stronę i przytuliłam ją do siebie. Wszyscy mieliśmy wrażenie, że to nie był tylko siniak, który Louis tam „zdobył”.
- Jesteśmy przyjaciółmi Louisa – Harry usiłował przekonać mężczyznę, aby pozwolił nam wejść.
- Dla fanów nie ma teraz czasu, Mr. Tomlinson  jest poturbowany. – odrzekł mężczyzna zakładając ręce na piersi. Wtedy przypomniałam sobie, jakim sposobem dotarłam na arenę razem z Louisem. Szybko złapałam rękę Harry’ego i pociągnęłam go w stronę schodów w dół pola. Gra została wznowiona. Nikogo nie interesowało już co stało się wcześniej. Miałam na myśli to, że oni byli fanami. Nawet nic nie czuli za wiele, gdy Lou został tak paskudnie sfaulowany.
Wydawało mi się, że bał się Jenkisa. Gdy był w pobliżu robił zawsze unik i podawał piłkę.
Stałam tuż obok wejścia do tunelu na korytarz. Dzięki tej dziurze udało mi się tu przejść. Powoli ruszyłam w tamtą stronę i wtedy, nagle jakaś dłoń wylądowała na moim  ramieniu.
- Gdzie się pani tutaj wybiera, madame? – zabrzmiał szorstki głos. Zaskoczona odwróciłam się. Przede mną stał mężczyzna w garniturze. Nie dodał nic więcej, podczas  gdy ja wpatrywałam się w niego.  Za nim stał Harry i inni, którzy nie zdążyli jeszcze wejść do tunelu.
- Chciałabym zobaczyć się z Louisem Tomlinsonem – mruknęłam cicho.
- Przykro mi, ale zagorzali fani nie mają czego tutaj szukać -  chwycił mnie za ramię wyciągając na zewnątrz.
- Będę na nią uważać – nagle odezwał się głos obok mnie. To był jeden z zawodników z drużyny Louisa, którego widziałam krótko przed rozpoczęciem meczu. – Jestem Will – powiedział uśmiechając się do mnie.
- Jeden autograf, jedno zdjęcia i widzę cię z powrotem tutaj, zrozumiano? – mężczyzna puścił mnie ustawiając się tak bym mogła przejść.
- Więc ruszmy się wszyscy. – Will pociągnął mnie do tunelu. Zdziwiona zatrzymałam się. Tak po prostu przejdziemy? Kątem oka zauważyłam, że mój brat bardzo powoli ruszył. – Co jest? Chcesz zobaczyć Tommo czy nie? – pokręcił głową z rozbawieniem, skinęłam głową w jego stronę, a on ruszył dalej. Jedno ramie objęło mnie w tali i zdawało mi się, że był to Niall.
- Hej – wyszeptał i przycisnął szybko swoje usta do mojego policzka – Nie uciekaj tak szybko – zachichotałam kładąc swoją głowę na jego ramieniu i wciąż idąc. Will prowadził nas przez tysiące korytarzy więc droga zadawała się nie mieć końca.
- Widziałeś faul? – wymamrotał Niall. Will przytaknął.
– Nie widziałam nigdy czegoś tak okrutnego  – mruknęłam i próbując wymazać ze swojej pamięci obrazy tamtego zdarzenia.
- Louis wstanie na nogi. – Niall odgarnął kilka kosmyków włosów z mojej twarzy i przyciągnął mnie bliżej siebie.
- Nie można przecież wskoczyć komuś na plecy i stratować brzuch – wyjąkałam.
- Ciii Ellie, wszystko będzie dobrze. – Niall pojawił się przede mną i przycisnął do swojej piersi. Moje ręce zacisnęły się na jego swetrze, a swój nos wcisnęłam w tkaninę. Słyszałam jak nadchodzili inni. – Nie płacz, słodkości, wiesz o tym, że Louis nie jest tego wart – wyszeptał znów w moje włosy. Wzruszyłam tylko ramionami. Tak, nie było między nami idealnie by rozmawiać, ale chciałam utrzymać chociaż przyjacielskie stosunki. I nienormalna przemoc nie wchodziła w grę. 
- Zaraz masz urodziny! – wyleciał naglę, a ja zaczęłam zastanawiać się co mają moje urodziny do tego. Jego głos był tak bardzo uspokajający. Dzięki temu udało mi się unormować oddech, spojrzałam na niego.
- Dziękuje Niall – uśmiechnęłam się krótko i pozwoliłam by starł moje łzy. Myślę, że płakałam nie tylko przez brutalność faulu. W ostatnim tygodniu wiele się działo i wszystko się we mnie gotowało. Frustracja, złość, rozpacz, troska, radość, szczęście, miłość. Mój mózg pracuje na wyższych obrotach i czuje się krucha i bezbronna. Po prostu wyczerpana.  – Chodźmy już dalej.
- Ale gdzie? – jaskrawa lampa, która tutaj świeciła, dawała prosto w twarz. Przestraszona rozejrzałam się. Wszyscy inni odeszli. Zniknęli bez śladu. Straciliśmy połączenie.
- I co teraz? – wyjęczałam ledwo słyszalnie i ruszyłam dalej. Nagle nasza droga rozchodziła się na kilka korytarzy.
- Ene due rabe bocian połknął żabę * – wyliczał Niall i wskazał na czwarty korytarz. Byłam niepewna czy to był dobry kierunek, ale co mieliśmy zrobić. Możliwe, że mieliśmy szczęście i wybraliśmy dobry. Moje obawy zostały potwierdzone, gdy wciąż błądziliśmy z daleka od celu, drogą która nie była oświetlona. – To zły kierunek – wyszeptałam i krzyknęłam krótko. Niall zatrzymał się i wpadłam na niego.
- Przepraszam Ellie, ale tutaj są pająki – rzekł nieśmiało, a ja musiałam się zaśmiać. On bał się pająków, jak słodko, ale później znów spoważniałam.
- Niall my zabłądziliśmy – powiedziałam nasze myśli na głos. On spojrzał na mnie smutno i uklęknął na ziemi.
- Kiedyś ktoś tutaj przyjdzie i wtedy zapytamy – powiedział i uśmiechnął się sztucznie.
Zsunęłam się po ścianie i wylądowałam delikatnie na podłodze obok niego. Powietrze tutaj było duszące. Do tego wszystkiego było zimno i zaczynałam się trząść.
- Hej Ellie, chodź tutaj – przyciągnął mnie z powrotem do siebie i zaczął głaskać uspokajająco moje plecy. Zmęczona położyłam głowę na jego torsie i wyciągnęłam swoje nogi. Kiedy poczułam ciepły pocałunek w skroń spojrzałam zmęczona na niego.
- Jesteś świetny – uśmiechnęłam się – Cieszę się, że się poznaliśmy – moje powieki się zamykały i ciężko było mi utrzymać je otwarte.
Spojrzał prosto w moje oczy. Jego niebieskie. Niebieskie, jak oczy…
Niebieskie, po prostu. Piękne niebieskie oczy, które świeciły nawet w tej ciemności.
- A ty jesteś piękna – powiedział tak cicho, że musiałam domyśleć się z ruchu jego warg. Cichy szmer trochę mnie przestraszył.
– Ktoś tam jest?
- Nie, nic nie widzę – powiedział Niall wzruszając ramionami. Uspokajająco spojrzał w moje oczy. – Jestem przy tobie. – powoli przysunął się bliżej. Niepewnie spojrzałam na niego i zauważyłam spojrzenie, które wciąż wędrowało między moimi oczami, a ustami, tam i z powrotem. Czy to jest właściwie. Powinnam go pocałować? Czułam coś do Nialla? Powinnam…
Miękkie wargi ułożyły się na moich. Natychmiast zamknęłam oczy i moja ręka automatycznie powędrowała do jego szyi. Kiedy to moje wargi poruszały się na jego, czułam się dziwnie. Mimo to oddałam pocałunek. Kiedy wszystko rozważyłam w głowie, chciałabym być z Niallem. Z chłopakiem który miał ciepłe serce. Chłopakiem, który rozumie dziewczyny i który jest normalny, taki jak ja. Chłopakiem, który nie jest taki jak Louis.

LOUIS

Całe moje ciało bolało. Każda żyła z osobna pulsowała pod skórą.
Gotowe – powiedziała Valerie, która była tutaj pielęgniarką. Przetarła po raz ostatni wokół mojego nosa i ręcznikiem wytarła pot z czoła.
- Dziękuje – jęknąłem i usiadłem. W mojej czaszce huczało i groził to chyba wybuchem. Wstałem z kozetki i ruszyłem do drzwi.  To że już dzisiaj nie zagram było dla mnie jasne. Jednak musiałem tam wrócić by wesprzeć drużynę.
Przypomniałem sobie, że zostawiłem swój telefon w szatni, więc zrobiłem w tył zwrot. Szatnie leżały w ukryciu i na uboczu głównego korytarza, tam gdzie fani nie mieli wstępu.
Cicho nuciłem do siebie, moje kroki odbijały się echem od ścian. Muszę przełknąć na sam dół swój ból. Bo mimo środków bólowych, nie był on do zniesienia.
Nagle usłyszałem mamrotanie i zwolniłem. Po cichu zakradłem się do rogu zauważając dwie osoby siedzące na podłodze.
- A ty jesteś piękna – usłyszałem mrukniecie. Czy to był Niall? Jego głos brzmiał dokładnie tak samo. Sztywno stałem tam obserwując ich oboje. Czy to El na jego ramieniu? W zeszłym tygodniu padło tutaj światło, więc nie za wiele widziałem.
- Ktoś tam jest? – usłyszałem jej niepokojący głos, który odbił się od ścian.
- Nie, nie nic nie widzę. Jestem przy tobie. – powiedział Niall. Nie podobał mi się ten Irlandczyk. Coś mi podpowiadało, że jest fałszywy. Że tylko manipuluje El bo chce ją do czegoś wykorzystać.
Między nimi na nowo zapanowała cisza, więc wychyliłem się na chwilę. Właściwie powinienem ich teraz zabrać ze sobą. Z pewnością zabłądzili i…
Moje serce zatrzymało się na chwilę. Po mimo ciemności uświadomiłem sobie co dokładnie się działo. Nie podobało mi się to. Wyglądało źle. Ogarniało mnie nieznajome uczucie. Uczucie, które odczuwałem przed rokiem, które zniknęło, gdy zająłem swój czas piłką. Zacisnąłem szczękę, aby się uspokoić. Zobaczenie ich pocałunku było jak porażenie prądem. El i Niall właściwie wcale do siebie nie pasują. On nie jest dla niej wystarczająco dobry. Zbyt dziecinny. Bez odpowiedzialności, i jakiegokolwiek pomyślunku.
Zdecydowanie odwróciłem się i odszedłem. Tutaj nie mam już nic więcej do zrobienie lub szukania. Moje kroki stały się szybsze aż znalazłem znajome drogi stadionu.
- Louis – usłyszałem nagle głos. Zdziwiony odwróciłem się. Przede mną stał Harry, Zayn, Lina i moja siostra – Tutaj jesteś, wszędzie cię szukaliśmy – rzekł Zayn uśmiechając się – Czujesz się lepiej?
- Jakoś idzie – mruknąłem i przyjrzałem się bandażowi na swoim nadgarstku. Mój nos wciąż był spuchnięty i najchętniej zwymiotowałbym ponieważ bolał mnie żołądek.
- Widziałeś może Nialla i Lisi? Gdzieś się tutaj zagubili – zagaił Harry i podrapał się po głowie.
- Nie, przykro mi – odpowiedziałem chłodno i zamykając się w sobie odszedłem.




* Ene mene mu und raus bist du – niemiecka wyliczanka, i jak to wyliczanki mają kto wie jaki jest jej odpowiednik, ale nie mam dziś czasu by szperać :) Wybaczcie. 
















I co powiecie teraz? :D El i Niall, a do tego podglądający Louis, porobiło się troszeczkę :D Ciekawe, czy Lou ma nosa co do Nialla, kto wie :P 
Jeśli macie jakieś uwagi i pytania, komentarze tt :) zawsze możecie zaznaczyć #SuT jeśli mnie nie followujecie :)x 

#FYH, powinno pojawić się w przyszłym tygodniu - to tak dla zainteresowanych :> 

4 komentarze:

  1. oj się porobiło ciekawe jak będzie się teraz Lou zachowywał może jednak będzie dobrze :)
    @SexyKociak_xo

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurde Lou taki zazdrosny xd Ciekawe czy ma dobre przepuszczenia co do Nialla który chce wykorzystać Liz...
    Rozdział świetny xx
    @lovju69

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow.
    Louis jest zazdrosny.
    Pocalunek Nialla i Lisi, to sie porobilo.
    Nie mam pojecia czy Lou ma racje, co do zamiarow Nialla. Wszystko sie wyjasni pozniej.
    Swietny rozdzial. *-*
    Czekam nn.
    @andrejjj99

    OdpowiedzUsuń
  4. wow nie wiedziałąm że louis jest zazdrosny...
    i dobrze mu tak! haha
    ale sie porobiło Niall i Lisii
    czekam na następny:) @flayalive

    OdpowiedzUsuń