El. Cholera. El?!
Dlaczego on mi to robi? Może chciał mnie łatwo wymienić? Nic dla niego nie
znaczyłam? Co to było?
Moje serce biło jak
dzikie, gdy oboje opuścili pokój. ‘El.’ Mogę rzygać. Bo TAK, on wciąż był dla
mnie ważny, nie mogłam go tak po prostu wyrzucić z moich myśli, jak on zrobił
ze mną. Nie, to nie było takie proste.
- Lisi, czujesz się już
lepiej? – Harry przysiadł na łóżku i klepiąc mnie znów po dłoni.
- Harry – jęknęłam i
odsunęłam się od niego – Nie jestem babcią, która umiera.
- Ale prawie byłaś –
uśmiechnął się delikatnie i wstał. – Idę z innym do baru, okay?
- Tak, idę z tobą –
odpowiedziałam i usiadłam.
- Zapomnij! – Ty… ty
właśnie prawie umknęłaś śmierci – powiedział Harry i popchnął mnie z powrotem
na poduszki.
- Będę tam wpadać, tak?
– uśmiechnęłam się lekko i popchnęłam go w bok.
- Czekaj – powiedział
po chwili i chwycił mnie szybko za nadgarstek. Spojrzałam na niego pytająco –
Ty… żyjesz – mruknął i przytulił mnie – Strasznie się bałem Lisi, nie musisz
wierzyć – powiedział w moje włosy, a ja uśmiechnęłam się lekko – Chodź,
idziemy.
XXX
- Twój brat był taki
słodki, gdy się tobą opiekował – zachichotała Lottie mieszając swój koktajl.
- To brzmi tak jakbyś
była w nim zakochana – powiedziałam i zamówiłam sobie wodę. Gdy przyjaciółka
nic nie odpowiedziała przetarłam zdziwiona oczy – Nie ty pierwsza, Lo.
- Ja… - zaczęła, ale
zaraz potem przerwała rumieniąc się.
- O Boże Lottie, to mój
brat! – pisnęłam zszokowana – To jest – zanim zdążyłam powiedzieć, przycisnęła
swoją małą dłoń do mojej buzi.
- Psst, Lisi, on siedzi
tam – syknęła ostrzegawczo.
- Harry jest już pijany
i nic nie ogarnie. Ale poważnie, Harry?
- Co w tym takiego
dziwnego? Dobrze wygląda, jest zabawny, bystry … po prostu Harry? – nerwowo uniosła
szklankę do ust i wypiła koktajl do dna.
- Argh, przestań Lottie
– śmiejąc się odrzuciłam włosy i wstałam. – Chodź, tam jest parkiet –
chichocząc wstała i weszłyśmy po schodach na powietrze. Obok tańczących par,
grał zespół.
- Czy Eleanor nie
podoba się czasem Ryanowi, hm? – szepnęła do mnie, gdy ruszałyśmy się w rytm
muzyki.
- On nie jest jedyny –
syknęłam wścieklej niż planowałam i odwróciłam szybko wzrok, zanim Lottie
zerknęła na mnie zainteresowana.
- Ach, uhm… tak więc? –
zapytała i spojrzała na mnie przenikliwie. Na szczęście ktoś nam przerwał,
zanim znów zapytała.
- Hej Lisi – uśmiechnął
się Niall i spojrzał przez chwilę w stronę Lottie, która znikała już w kierunku
Harry’ego.
- Hi Nialler –
odwzajemniłam uśmiech i pociągnął mnie za ramie – Gdzie są inni?
- Ryan tańczy z
Eleanor, ja jestem tutaj, a Louis został zmuszony przez Harry’ego do
zaśpiewania czegoś – uśmiechnął się ślicznie i położył swoje ramie na mojej
tali. Jego świeża woda po goleniu dotarła do mojego nosa.
- Louis śpiewa? – zapytałam
zdziwiona kładąc moje dłonie na jego szyi. Skinął tylko głową i ułożył swój
podbródek na mojej głowie. On był po prostu za wysoki.
- Wiesz Lisi… - zrobił
krótką przerwę – Czasami myślę o naszych wspólnych chwilach na stadionie. Albo
na twoich urodzinach. – Nadsłuchiwał przez chwilę. Czy on czekał aż coś
odpowiem? Ale ja tego nie zrobię. Moje ciało spięło się, słuchałam go. – Potem
myślę, że chyba naprawdę jestem w tobie zakochany. Ale – nie proszę nie mów
teraz nic! – spojrzał na mnie ostrzegawczo, gdy wzięłam głowę z jego piersi,
aby coś powiedzieć.
Posłusznie skinęłam
głową i ponownie położyłam swój policzek na jego cienkiej koszulce. – Ale widzę
i czuję, że między nami jest fałszywość – powiedział potem i znów musiałam na
niego spojrzeć tym razem ze zdziwieniem – Aż za bardzo trzymasz się z naszym
Bad Boyem piłkarzem, Lis – wyjaśnił delikatnie i odsunął kilka kosmyków z mojej
twarzy.
- Ja… – wyszeptałam
cicho i próbowałam normalnie spojrzeć w jego niebieskie oczy.
- Nie musisz nic mówić
okay? Po prostu o tym pomyśl. Mimo to, musisz wiedzieć, że wiele dla mnie
znaczysz.
- Ty też dla mnie
znaczysz wiele, Niall. Ale…
- Wiem, wiem. Nie
musisz nic mówić, mówiłem! – pocałował mnie krótko w policzek, a później
zostawił, więc usiadłam przy barze. On miał tak dobre serce. Życzę mu by
znalazł kogoś, kto go pokocha właściwie. To było by sprawiedliwe.
Dopiero teraz docierało
do mnie to co powiedział:/.
„Aż za bardzo trzymasz
się z naszym Bad Boyem piłkarzem, Lis.”
Może on miał rację?
Louis był cały czas w mojej głowie i nie mogłam go do końca wyrzucić? Ale to
było by po prostu głupie. Głupie z mojej strony. Nigdy nie będzie znów szansy
byśmy byli razem. Więc po co tracić czas? On nie interesuje się małymi,
dziecinnymi dziewczynami. Teraz jako gwiazda mógł mieć każdą dziewczynę, czy
nie?
Zamyślona poszłam do
zespołu i usiadłam na małym siedzisku. Blondynka siedziała nieopodal sącząc
koktajl.
Widziałam, jak
piosenkarz się zatrzymywał i podawał komuś mikrofon. Czy to był naprawdę Louis?
Oh, jak dużo wypił? Nigdy w życiu nie śpiewał na trzeźwo przed ludźmi.
Przypomniałam sobie jak
to było na moich i Harry’ego urodzinach. Gdy był pijany i zataczał się.
- Ta piosenka jest dla
El, którą tutaj poznałem – wymamrotał i usiadł na szarym składanym krześle,
które stało obok niego. Potem przez chwilę patrzył na zespół, który dał mu znak
do rozpoczęcia. O Boże, co się teraz stanie? Ale jeszcze bardziej boli to, że
będzie śpiewał dla Eleanor. Ona na to nie zasłużyła, nawet gdy tylko tu była.
If I don't
say this now I will surely break
As I'm leaving the one I want to take
Forgive the urgency but hurry up and wait
My heart has started to separate
Oh, oh
Be my baby
Oh,
Oh, oh
Be my baby
I'll look after you
As I'm leaving the one I want to take
Forgive the urgency but hurry up and wait
My heart has started to separate
Oh, oh
Be my baby
Oh,
Oh, oh
Be my baby
I'll look after you
Mój oddech zatrzymał się, gdy on stał tam i śpiewał. Łatwo zauważyłam, że gdy śpiewał był pijany.
On
tego nie zrobił. Nie tutaj. Nie teraz. Nie dla niej. Nie tą piosenkę!
To
była nasza piosenka, ponieważ on wcześniej śpiewał to dla mnie. Ponieważ „The
Fray” było NASZYM ulubionym zespołem.
Naszym.
To znaczyło że nikogo więcej. Tylko Louisa i Lisi.
- Wszystko okej? – zapytał mnie obok jakiś
głos i zauważyłam, że blondynka przeniosła się bliżej.
- Ja
wszystko w porządku – uśmiechnęłam się szybko i starałam się nie patrzeć więcej
na Louisa, który śpiewał rozpaczliwie poszukując swojej nowej El.
-
Wydajesz się być… smutna? Zraniona – wyszeptała przesuwając w moją stronę
kieliszek.
- Ja…
to nie jest ważne – mruknęłam i wypiłam dużymi łykami napój – Dzięki.
-
Jestem dobrym słuchaczem, twoja przyjaciółka wydaje się być zajęta –
uśmiechnęła się przyjaźnie i położyła ramie na moim. Ona również była pijana.
- I
dobrą obserwatorką – stwierdziłam zapominając na chwilę o Louisie i wszystkich
innych problemach.
- Tak,
prawdopodobnie wiem pewne rzeczy nie zdając sobie nawet z tego sprawy –
uśmiechnęła się odważnie – Kocham obserwować. W ten sposób można znaleźć tak wiele, co normalnie jest po
prostu ukryte.
Sceptycznie
uniosłam brwi do góry i spojrzałam na nią uważnie. Ona zachichotała cicho i
potrząsnęła głową – Twój wzrok był genialny – prychnęła i spojrzała na chwilę
na ziemię.
- Tak?
Sprawiasz, że się boję, skoro wszystko wiesz – obroniłam się odwracając.
- Nie
wiem wszystkiego. Na przykład twojego imienia. Ale myślę, że nie jesteś jedyna
– potrząsnęła swoimi blond włosami i zamknęła na chwilę niebieskie oczy, długie
rzęsy rzucały cień na jej porcelanowy policzek. – Najpierw potrzebuje ‘nen
Hugo’ – wypuściła powoli powietrze i chwiejnym krokiem na swoich szpilkach
udała się do baru.
W tych
paru sekundach, gdzie ona znikła odwróciłam swoją twarz do sceny. Ale Louisa
tam nie było. Zespół znów grał piosenki, tak jakby jego małego wyznania miłości wcale nie było. Jednak wtedy
byłoby za pięknie.
- Więc moja piękna jedno Hugo, dla ciebie i
jedno dla mnie – dumnie postawiła szkło przede mną na stole - I teraz wyjaśnię ci co dzieje się za plecami
– jej głos stawał się tajemniczy – Twoja mała przyjaciółka stoi z Lokatym –
uśmiechnęła się naprawdę po raz pierwszy. Przytaknęłam. To też wiedziałam.
-
Harry jest moim bratem.
-
Słodki brat – odparła chichocząc i przechyliła Hugo by spłynęło do jej gardła.
- Nie
wiem, czy znasz Eleanor…? – jej duże oczy spojrzały na mnie pytająco. I skinęła
głową.
- Tak,
El jest śliczna - westchnęła i odstawiła
szkoło, co skomentowałam spokojnym wzrokiem. – Musisz wiedzieć, że jest moją
przyrodnią siostrą – Odwróciła swoją górną część ciała w moją stronę,
zakładając długie nogi jedna na drugą – Chce teraz powiedzieć pewne rzeczy, ale
nie z powodu wielkiej – przerwała na
chwilę i zrobiła cudzysłów w powietrzu –
miłości rodzeństwa. Eleanor siedzi gdzieś z tyłu i obściskuje się z
ciemnowłosym dużym typem z twojej paczki.
-
Ryan?
- Może
być. Ramiona mogą jutro do niej przyjść, a
ona może ignorować go jak gdyby nigdy nic się nie stało.
Wzruszając
ramionami znów chwyciła kieliszek. Dyskretnie pchnęła mój, tak aby stał bliżej
jej.
- On
jest tylko moim przyrodnim bratem. Niech robi co chce – teraz ja chwyciłam
alkohol.
- To
prowadzi nas do ciebie – zabawny uśmiech zagościł na jej twarzy – Sądzę, że
masz najbardziej ekscytującą historię. Słodki blondyn, który jest w tobie
totalnie zakochany, któremu ty nie potrafisz pokazać swoich uczuć. Ponieważ
jest gorący piłkarz, któremu się przyglądasz, albo straciłaś dla niego głowę i
teraz rozpaczasz z obcą dziewczyną obijając się, ponieważ ona ma jakieś
przeczucie – zachichotała i sięgnęła po butelkę Hugo, byśmy mogły ją opróżnić.
Ale tam nie było już za wiele.
Gdy
spojrzała prosto na mnie, mogłam tylko niedowierzaniem patrzeć na nią.
- Może
też być tak, że źle widziałam, może zakończyliście z blondynem związek, dlatego
on jest smutny, a ty masz romans ze
sportowcem, on jednak wybrał moją siostrę i zadedykował jej piosenkę, z tym nie
mam pewności. Ale byłoby to dość skomplikowane.
- No
właśnie. Skomplikowane – powiedziałam wciąż szokowana jej trafną oceną –
Niestety prawdą jest wszystko.
-
Pierwsza czy druga wersja? – ciekawa pochyliła się w moją stronę.
-
Pierwsze – westchnęłam i spojrzałam zakłopotana na swoje palce.
- Oh –
pozostawiła trunek i wzięła moją rękę – To jest naprawdę zupełnie
skomplikowane.
- Tak
– uśmiechnęłam się z trudem i przygryzłam dolną wargę. – Wiesz Louis i ja
wcześniej byliśmy parą. – Nie wiedziałam dlaczego zaufałam tej dziewczynie,
której imienia wciąż nie znałam. Prawdopodobnie dlatego, że tak czy siak
wiedziała o mnie bardzo dużo. – On zniknął i tak właściwie zakończył się nasz
związek. Znasz go, na pewno z wiadomości. Kariera dla niego była po prostu
najważniejsza. Rozumiałam to, ale… gdyby miał chociaż wystarczająco odwagi by powiedzieć mi prawdę. – Rozczarowanie w
końcu ze mnie wychodziło, nie mogłam tego powstrzymać.
- Ale
on widzi teraz w tobie tylko przyjaciółkę? – stwierdziła głupią prawdę i
zmrużyła oczy w zamyśleniu – I teraz moja siostra zawróciła w jego głowie,
zgadza się? – znów ten wieczór, musiałam przytaknąć głową, bo słyszałam jego
przyjemny głos w mojej głowie. Jak woła ‘El’. Z tą różnicą, że nie do mnie. Eleanor
zajęła moje miejsce.
-Co za
głupek – burknęła, a słowa zaczęły jej się trochę plątać, zaczęła bełkotać.
Naglę
musiałam zachichotać. Okazało się, że to było naprawdę zabawne. Wszystko tutaj.
Jak wylewam się przed obcą dziewczyną, bo moja najlepsza przyjaciółka była
zajęta. Jak zawsze nie potrafię zakończyć z Louisem. Naprawdę zabawne. I
głupie.
Ona
zawtórowała mi i chwilę potem siedziałyśmy tam ze Łazami w oczach i śmiałyśmy
się ciałem i duszą. Zbyt zabawne.
- W
każdym razie jestem Elisabeth. A właściwie Lisi – powiedziałam potem i
chwyciłam jej dłoń na przywitanie.
-
Jolie – odpowiedziała uśmiechając się i odwzajemniając gest.
- Więc
z jakiego jesteś miasta? – zapytała i obie znów westchnęłyśmy.
-
Londyn – uśmiechnęłam się i bez trudu opróżniłam moje szkiełko z Hugo.
- Ja
też – klasnęła radośnie w ręce. Bezwzględna faza osiągnięta.
-
Jolie? – za nami krzyknął znany mi wysoki głos więc odwróciłyśmy się. Eleanor aka „Nowa El Louisa” stała tam i
ledwo trzymała się na chwiejących nogach.
-
Musisz się położyć, Elea – powiedziała Jolie i wstała.
- Tak
wiem, ale nie mogę nic znaleźć – Eleanor wykrzywiła twarz w grymasie – I źle
się czuje.
- Hm,
okej poczekaj, odprowadzę cię – przebiegła wokół kanapy i owinęła swoje ramię
wokół tali siostry.
- El,
czekaj! – usłyszeliśmy jeszcze inny głos i zdenerwowana spostrzegłam biegnącego
w naszą stronę Louisa.
-
Przepraszam wymarzony chłopcze, ale moja siostra idzie teraz do łóżka – Jolie
zrobiła ruch ręką, jakby Louis był natrętną muchą, która chciała odpędzić.
- Ale
El
-
Louis, pięknie śpiewasz – Eleanor odwróciła się na chwilę idąc – Ale ja cię nie
kocham – potem chwiejąc się poszła razem z Jolie do windy.
No
tak, więc zostało tylko nas dwoje. Cisza między nami była długa i nieprzyjemna.
Nerwowo przyjrzałam się moim palcom i miałam nadzieję, że on zniknie. Co się
nie stało. „Cholera Louis, odczep się” Wymsknęło mi się nagłos i nagle
uzyskałam jego uwagę. Błąd Lisi, błąd.
Chwiejąc
się podszedł i usiadł obok mnie – Nie mam u niej szans prawda? – mruknął i
oparł swoje łokcie na udach.
- Um –
rzuciłam tylko i zacisnęłam usta.
- Ona
mnie nie chce.
-
Louis, ty
- Do
tego poznaliśmy się dopiero dzisiejszego popołudnia. Nie rozumiem tego.
-
Louis, powinieneś
-
Myślisz, że nie podobała się jej piosenka?
-
Louis powinieneś o niej zapomnieć – powiedziałam szybko zakręcając kosmyk
swoich blond włosów na palec.
- Dla…
Dlaczego?
-
Wiesz… - Bagno. Głupia sytuacja – Ona przepada za Ryanem – burknęłam potem i
nieśmiało spojrzałam na niego.
-
Wiedziałem, że Ryan oznacza problemy – jęknął Louis i chwycił moje Hugo. –
Najpierw jest cholernie przyjazny dla ciebie, a potem dla Eleanor. Potworne.
- Dla
mnie? – zaskoczona usiadłam i spojrzałam na niego uważnie. - Przeszkadza ci to że jest dla mnie miły?
- No –
podrapał się po głowie, a później spojrzał w moje oczy – On zawsze ma
najpiękniejsze dziewczyny, to nie fair – wyznał.
Zarumieniłam
się odwracając wzrok, a moje włosy kosmykami opadły na moją twarz, kiedy się
pochyliłam. On sądził, że jestem ładna. Bardzo ładna. Albo może znów
wyobraziłam sobie coś nie tak?
-
Chcesz ze mną zatańczyć El? – poczułam jego wzrok na sobie.
- El
śpi – zasyczałam, to wciąż bolało. Teraz znów byłam El, czy co?
- Mam
na myśli ciebie – przysunął się bliżej – Proszę.
- Hmm
– burknęłam zastanawiając się i spojrzałam w górę. Jego niebieskie oczy
błyszczały w światłach dyskoteki.
- No
chodź, El – ponownie spróbował wyciągając na przód dolną wargę, na co musiałam
zachichotać.
-
Przestań Lou, tylko nie ta mina! – sapnęłam zakrywając usta i próbując nie
śmiać się na głos. To wyglądało tak zabawnie.
-
Zatańczysz ze mną? – powrócił do normalnego wyrazu twarzy.
- Jest
tutaj o wiele więcej innych dziewczyn.
-
Wiem, ale teraz chce tańczyć z tobą.
-
Nazywaj ją Eleanor, nigdy więcej El, rozumiesz? – wypłynęło z moich ust i
spojrzałam na niego nagląco.
- Czy
ty jesteś… -
- Nie,
nie jestem zazdrosna! - krzyknęłam szybko ignorując jego szelmowski uśmiech.
- Obiecuje – odpowiedział później z nutką
rozbawienia.
-
Dobrze – wstałam i czekałam, aż również on to zrobi. Złapał mnie za rękę i
zaprowadził na parkiet, drugą dłoń układając na mojej tali.
Ostrożnie
ułożyłam obie ręce na niego ramionach i próbowałam nie oddychać nosem. Ale na
próżno. Jego przepiękny zapach szybko mnie odurzył.
- To
wspaniałe mieć najlepszą przyjaciółkę – szepnął do mojego ucha, a jego
delikatnie włosy połaskotały mnie w policzek gdy się nachylił. Dlaczego,
wszyscy chłopcy z którymi tańczyłam pachną tak cholernie dobrze?!
Najlepsza
przyjaciółka. Tym widocznie dla niego byłam. Czy to coś pozytywnego? Że on nie
chciał mieć ze mną nic więcej wspólnego?
Czy powinnam się czuć urażona?
-
Tęskniłem za tobą, kiedy wyjechałem – kontynuował, pozwoliłam sobie w końcu
ułożyć moją głowę na jego piersi. Bez żadnego rozmarzonego westchnięcia – Tylko
z tobą mogę rozmawiać o wszystkim.
Przyjaciółka
do plotek. Znów ten temat, dobrze czy źle? Czułam się jak te małoletnie
dziewczyny, które wysyłały beznadziejne wiadomości do gazet z głupimi poradami.
‘ Znów
widziałam go na szkolnym korytarzu, tym razem się uśmiechnął. To dobrze czy
źle? Teraz ja muszę wykonać kolejny krok? Mandy, 12 lat’ Bla bla bla.
-
Powinniśmy częściej rozmawiać – znów usłyszałam go koło mojego ucha
szepczącego, jego głos wyrwał mnie z niedorzecznych myśli.
- Hm –
znów pogrążyłam się w myślach, zamykając na chwile oczy. Jego ręka przez
przypadek w tańcu przesunęła moją bluzkę wyżej i jego zimne palce dotknęły
mojej nagiej skóry. Dreszcz przeszedł przez moje ciało i delikatna gęsia skórka
pojawiła się pod jego dotykiem. Cholera, powinien przestać!
- El,
słuchasz ty mnie w ogóle?
- Co?
-
Zaśpiewasz ze mną?
-
Zapomnij, Louis.
- No
dalej. Tylko jedna piosenka.
- Nie,
Nie ma mowy! – przestałam tańczyć i spojrzałam na niego ostrzegawczo – Nie będę
teraz śpiewać, wystawiając się na śmiech wszystkich ludzi tutaj.
-
Śpiewasz dobrze, ale…
- Nie
Louis, idę już do łóżka – zdecydowanie podniosłam moją niewielką torebkę, która
leżała na tapczanie, odwracając się w stronę windy.
-
Czekaj, odprowadzę cię – mruknął i nic nie mówiąc położył swoje ramie na mojej
tali. Gęsia skórka raptownie znów się pojawiła, intensywnie zdusiłam w sobie
powietrze razem z piskiem.
Na
miejscu, wywinęłam się z jego uścisku i odwróciłam – Było… um… miło – jąkałam
się obserwując go zakłopotana.
- Tak
– przeczesał swoje włosy i zbliżył się do mnie – Dobranoc – bardzo czule i
delikatnie jego usta dotknęły mojego policzka, a ja stałam tam zszokowana.
Oddychaj Lisi, Oddychaj. Nie rumień się, nie patrz.
Za
późno.
-
Dobranoc Louis – zapiszczałam i wymusiłam uśmiech. On zachichotał ruszając w
stronę swoich drzwi – Do jutra, pięknych snów.
Zanim
odpowiedziałam zniknął. Chwiejąc się otworzyłam swoje drzwi. Lottie nie było w
łóżku i łazienka też była pusta. Na pewno jeszcze się bawiła.
Gotowa
do spania wskoczyłam pod pościel i zamknęłam oczy. O tak, to było piękne.
Jak na moje był to cholernie długi rozdział.... w moim wordzie wyszło (AŻ) 9 stron (nie wspomnę o tym, że oryginał ma 4 lol) i musicie mi wybaczyć że zajęło mi to 5 dni więcej... Dobra przyznam się, że zaczęłam go tłumaczyć w środę kiedy leżałam w łóżku i miałam duużo wolnego czasu. Gdyby nie to że jestem chora... W zeszłą niedziele nie miałam czasu żeby nawet spojrzeć czy zdążę go przetłumaczyć na kolejną niedzielę prawdopodobnie były jeszcze później. Ale jest teraz ufufu! :)
Nie będę wyznaczała sobie terminów, musicie mi wybaczyć, że rozdziały czasem nie będą na czas,,, czasem bardzo często.
Dziękuje mojej kochanej becie :)x
I za wasze cóż niknące komentarze, ale wspaniałe! :) Ciesze się, że ktoś jeszcze tutaj zagląda!
Smutne jest, że tak rzadko dodajesz rozdziały, a ja nawet nie mogę napisać, że mi z tego powodu przykro, bo tak naprawdę wcześniej nie miałabym czasu na czytanie. Szkoła jest beznadziejna
OdpowiedzUsuńLissi i "Nazywaj ją Eleanor, nigdy więcej El, rozumiesz?" mnie rozwaliło :D Mimo wszystko lubię Eleanor, bo powiedziała Lou wprost, że go nie kocha. Mogła przecież wykorzystać go i być dziewczyną znanego piłkarza, a na boku puszczać się na prawo i lewo. Btw. uwielbiam jej siostrę! Jest jakimś psychologiem, czy coś? Szkoda mi Nialla, tak beznadziejnie się zakochał... ale to dobrze, że chociaż widzi, że to bez sensu. Gdyby tak żył w kłamstwie, byłoby chyba jeszcze gorzej. Lou i "Look after you" było okropne! No jak tak można?! Ja bym na miejscu Lissi tak szybko mu nie wybaczyła, co to to nie :P ale miłość jest ślepa, więc wybaczam.
Życzę Ci czasu na pisanie, a mi na czytanie :D
pozdrawiam :) xx
Rozdział świetny. Jejuuu on nadal sb wmawia,że Lisi to tylko przyjaciółka, smutne.
OdpowiedzUsuńDo następnego xx
@lovju69
Czy tylko mi chcialo sie smiac, w momencie kiedy Lisi zabronila Lou mowic do Eleanor El?
OdpowiedzUsuńHaha x
Biedny Niall.. zakochal sie nieszczesliwie..
El masz u mnie plusa za to, ze powiedzialas Lou w prost, ze go nie kochasz.
Polubilam siostre Elki. Jakis psycholog z niej czy co? xD
Lisi tanczyla z Louisem. ;)
Szkoda, ze Lou ja traktuje tylko jaka przyjaciolke.. :(
Swoetny rozdzial, ale smutny.
Czekam nn.
@andrejjj99
jejuuuuu jakie cudowne :""))) czekam na więcej omg asodhoaishd
OdpowiedzUsuńZajebiszty rozdział! Biedny Niallerek może mu sie poszczęści z tą co jest na wymianie u Lottie. ;)
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita! Wow... po prostu wow. Cieszę się, że nie zniechęca Cię mała liczba komentarzy:) Ubóstwiam Cię za to, że masz chęci na tłumaczenie tego opowiadania :)
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
AWW <3 ogromnie dziekuje! Pewnie, że mnie nie zniechęca nie ma powodu, tutaj może jest bardzo nie wiele osób ale po części robię to też dla siebie by nauczyć się języka.
UsuńRównież całuje! :D