środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 12

Zaraz po incydencie z Louisem poszłam do łóżka. On spał w moim, więc musiałam położyć się razem z Niallem. Jeszcze długo byłam rozbudzona i wpatrywałam się w ścianę na przeciwko. Znów całowałam się z Niallem. Nie wiedziałam, czy przez wyrzuty sumienia, ale stało się, i czułam z tym podle.
Ramie Niall było owinięte wokół mojej tali przez co bardzo mozolnie uwalniałam się, a on spał dalej. Zmęczona po cichu wyszłam z pokoju musiałam uważać, by nie kopnąć pustej butelki po alkoholu. W całym domu było spokojnie. Goście albo uciekli do domów, albo spali we wszystkich umożliwionych pokojach. Łazienka również była zajęta, zadecydowałam ogarnąć się później.
Trzęsłam się trochę więc odwróciłam się, i pobiegłam korytarzem z powrotem cicho kopiąc moje drzwi. Louis chrapał cicho, więc mogłam bez przeszkód zabrać swoje rzeczy.
Drzwi mojej szafy zaskrzypiały, gdy je otwierałam, chwyciłam mój sweter. Na nogi założyłam grube skarpetki i podeszłam szybko do okna, powietrze tutaj było duszne i wilgotne. Ostrożnie otworzyłam okno i świeże poranne powietrze wpadło do środka.
- Oh, Boże. Kto… kto tam jest? – nagle zabrzmiał za mną zaspany głos. Zaskoczona odwróciłam się i spojrzałam na Louisa z potarganymi włosami. Jego głowa zwisała nad krawędzią łóżka.  – Mogę zwymiotować? El powiedz mi, rzygałem całe twoje urodziny? – Zdałam sobie sprawę, że jego wzrok z obrzydzeniem skupiał się na wiadrze.
- Um, jakby to powiedzieć, czułeś się źle, bo dużo wypiłeś i … tak – przeczesałam palcami włosy. Pamięta wczoraj? To co pomiędzy nami…
- Nic nie pamiętam – przyznał się, a ja nie byłam pewna czy powinnam być smutna czy cieszyć się z tego – No dobrze, dzięki za łóżko. Muszę iść – zszedł z łóżka i zatoczył się w stronę drzwi. Jak można być bezdusznym. Dobrze się wczoraj stało. Louis na trzeźwo nie był dla mnie. Nawet gdy był pijany nie było miło. Powinnam go wyrzucić z głowy. Ostatecznie, zburzyć część mojego serca, którą miał Mr. Perfect.
Kiedy dotarłam do schodów, trzasnęły drzwi. Chciałabym, abyśmy przynajmniej zostali w przyjaźni. Ale jego słowa z przed wczoraj wypalały moje myśli „Niall przyszedł więc pójdę”
Dlaczego mam wybierać pomiędzy nimi? Czy to był ostateczny koniec między nami? Ale dlaczego wczoraj wydarzyło się to wszystko?
Kompletnie nie rozumiałam świata, bardzo możliwe, że oszalałam.
Mimo wszystko potrzebowałam teraz spokoju. Aby pomyśleć. Zdjęłam moje cieplutkie skarpetki i zostałam w japonkach. Z kluczem w dłoni wypadłam z naszego do domu i udałam się do Starbucksa.

*

Robiło się coraz cieplej, wakacje powoli dawały osobie znać. Moi szkolni koledzy tak jak ja siedzieli znudzeni i ignorowali brednie naszego nauczyciela angielskiego.
Ostatni egzamin mieliśmy za sobą.
- Lisi? –  jakiś głos szepnął za mną. Powoli odwróciłam się do Nialla. – Masz coś do jedzenia.
Zaśmiałam się i pokręciłam głową – Przykro mi Nialler – byłam zdziwiona jak swobodnie mnie traktował. Wciąż nie wyjaśniliśmy sobie tematu z pocałunkami. Ale czy chciałam to wyjaśniać? Może tak jak jest teraz, jest lepiej.
Niall odwrócił się do tyłu , do Zayna, więc ja wróciłam do swojej pozycji i położyłam brodę na stole. Upał 
był nie do wytrzymania.

*

- Huh Lisi – Lottie śmiejąc się przybiegła do mnie – Mamy koniec lekcji, słodko! Dwa dni i potem możemy powiedzieć „bye bye szkoło”, a nie tylko „do wiedzenia” – zachichotała i objęła mnie.
Zaśmiałam się cicho. – Ale tylko parę tygodni wakacji. Harry opowiedział mi, że pojedzie dzisiaj do parku grać w siatkówkę – powiedziałam i ruszyłam za innym uczniami przed budynek.
- yep, wiem – Upięła swoje truskawkowe blond włosy w koka. Wczoraj wypróbowała nową farbę do włosów.- Idziemy też, czy nie? Później będzie grill.
- Tak myślę. Niall totalnie się cieszy i… - przerwałam.
Na wprost dwadzieścia metrów ode mnie stała kobieta. Brązowe włosy lśniły w słońcu i ciemnie RayBany zasłaniały jej pięknie oczy. Skąd wiedziałam, że były piękne? Ponieważ była to moja mama.
Jak długo już z nią nie rozmawiałam? Zdaje mi się, że około dwóch tygodni. Nawet na moich urodzinach jej nie było, żeby wziąć mnie w ramiona. Harry mówił, że nic się nie stało, ale wiedziałam że czuł się zraniony. Popołudniu dostałam smsa
„Wszystkiego najlepszego mój skarbie. Wspaniałego świętowania, kocham cię. Całuski mama”
Jak miałam na to odpowiedzieć? Bolało mnie, że nie byliśmy dla niej ważni.
Na jej stopy były wsunięte czarne szpilki, a czarna sukienka nawet nie poruszyła się, gdy do mnie podeszła.
- Lisi – uśmiechnęła się i wzięła mnie w ramiona. Niechętnie przytuliłam ją, a później spojrzałam w górę.
- Co chcesz mamo? – zapytałam zakładając ramiona na piersi.
- Odebrać was – odpowiedziała ściągając kosmyki włosów z mojej twarzy.
- Już masz przed sobą. – powiedziałam ponuro patrząc na stopy.
- Chciałam z wami zjeść. Później świętować wasze urodziny. Możemy iść na nasze spotkanie? – spojrzała na mnie prosząco.
- Ja… - zaczęłam.
- Lili proszę, daj mi drugą szansę.
- Wzruszyłam ramionami – ale o 16 muszę iść.
Przytaknęła głową i spojrzała za mnie – Harry – pomachała.
Czułam jak mój bart staje obok mnie – Chcemy teraz iść coś zjeść. Jak rodzina. Musimy uczcić wasze urodziny.
- Ok.
  To wszystko? Harry był takim tchórzem. Zawsze chciał tyle mamie powiedzieć.
- Lisi, Harry tu jesteście – uśmiechnął się Niall targając moje włosy.
- Kto to jest? - Zapytała mama, gdy we trzech wsiadaliśmy do auta.
- Niall jest ze szkolnej wymiany – wyjaśniłam dotykając czoła. Nie mogła sobie przypomnieć.
- Uważaj mamo, nauczyciel muzyki nadchodzi. Lepiej się ruszmy, zanim znów zacznie z tobą flirtować – zaśmiał się Harry. Z tego i ja musiałam się zaśmiać. Zawsze, gdy odwiedza nas mama, zaprasza ją na randkę.
- Nie bój żaby, twoja stara mama wie, kiedy jest czas by docisnąć pedał gazu – ona zaśmiała się i ruszyła z szkolnego parkingu.
Właściwie cieszyłam się, że mama nas odwiedziła, dobrze nam to zrobi. Może stworzymy prawdziwą rodzinę jak wcześniej.
Siedzieliśmy w jednej z droższych restauracji w środkowym Londynie i oglądaliśmy zainteresowani kartę dań. Wydawało się, że to ważne, aby świętować razem. – Tutaj, zdejmij ją – powiedziała moja mama i odłożyła mój blezer*. Teraz pasowałam tutaj lepiej. Wcześniej biegałam ciągle w kostiumie kąpielowym.
Nagle spojrzała na wejście i uśmiechnęła się.
- Dzieci chciałabym, żebyście kogoś poznały – szybciej niż mogłam się wyłonić i zobaczyć, ona wstała i chwilę później powróciła z mężczyzną. Miał blond postawione do góry włosy i niebieskie oczy. Obok niego szedł chłopiec, którego włosy były brązowe. Prawdopodobnie był jego synem.
- To jest Scott i jego syn, Ryan. My… My jesteśmy razem i oni zamieszkają razem z nami - powiedziała mama uroczyście i złapała dłoń Scotta uśmiechając się.
Wytrzeszczyłam oczy. Ona wcale nie chciała świętować naszych urodzin. Wszystkie te typy na ziemi tak mają.
Gwałtownie zerwałam się do góry,  rozlewając swoją colę, co było mi obojętne.
- Ty kłamczucho! – fuknęłam na mamę – Ty wcale nie chciałaś świętować naszych urodzin, tylko przedstawić tego bufona i jego syna – zdenerwowana przestawiłam swoje krzesło na bok.
- Uspokój się Elisabeth – powiedziała mama surowo, ale nie słyszałam tego.
- Pf, Aa ja myślałam, że chcesz się o NAS troszczyć! – Niestarannie zarzuciłam blezer na ramiona, chwyciłam moją torbę i dłoń Nialla.
- Chodź Niall, idziemy – zdecydowanie ruszyłam do wyjścia.
- Elisabeth, wracaj! – krzyknęła mama, ale zignorowałam ją.
Byłam naprawdę dogłębnie zraniona. A Harry ta tchórzliwa świnia znów się tylko zaśmiała.


* Rodzaj bluzy, gdy sobie wpiszecie w Google, to wyskoczy, rzecz jasna xd








Z przykrością informuję, że do przyszłej środy raczej nic się nie pojawi. Na weekend wyjeżdżam nad morzę (każdy potrzebuje odpoczynku) i nie będę miała kiedy, a tym bardziej jak przetłumaczyć rozdział, więc niestety tydzień to takie minimum czasu. Nie wiem, ile zajmie mi przetłumaczenie, gdy wrócę. Dzień, dwa... Moja beta również ma teraz coraz mniej czasu, więc czasami rozdziały mogą być nie sprawdzone, więc błagam o wybaczenie i zwracajcie mi uwagę ;>
Dziękuje za każdy komentarz! :)x

+ informuję osoby, które naprawdę tego chcą :)

4 komentarze:

  1. wow nie wierzę że ich matka to zrobiła
    jak to louis tego nie pamieta no ;(
    szkoda mi El..
    czekam na następny x @flayalive

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział świetny <3
    szkoda że Lou nic nie pamięta z ich rozmowy, no i ich mama to suka .
    udanego pobytu nad morzem :) :*
    @lovju69

    OdpowiedzUsuń
  3. DLACZEGO!? DLACZEGO Lou nic nie pamieta?!
    Ugh... co to za matka?! Szkoda slow!
    Szkoda mi El :'(
    Rozdzial swietny ;)
    Czekam nn
    @andrejjj99

    OdpowiedzUsuń
  4. ale ta matka chamska hah. prosze informuj mnie :( @zaynior

    OdpowiedzUsuń