sobota, 23 sierpnia 2014

Rozdział 11

LISI

Co się właściwie stało? Co on powiedział? Czy ja się czasem nie przesłyszałam? Wszyscy ponownie tańczyli i tylko Niall ustawił się do śpiewania. Ale nie cieszyłam się, bo teraz rozpoczęła się wojna pomiędzy Niallem a Louisem. Delikatnie zszokowana położyłam ramie Louisa na swoim pozwalając mu się oprzeć na mnie przy wychodzeniu. Próbowałam wciągnąć go po schodach do mojego pokoju. Wszystko było inaczej niż wcześniej. Bezustannie jego głowa opadała na moje ramię i bałam się, że jest nieprzytomny. Coraz częściej miałam mdłości wywoływane przez wkradający się do moich nozdrzy ohydny smród alkoholu i papierosów. Nie podobało mi się, to że palił. A przede wszystkim to, że generalnie cały się zmienił.
- Louis połóż się – mruknęłam i popchnęłam go lekko na narzutę mojego łóżka. Kiedy zauważyłam, że wykonał moje polecenie, wślizgnęłam się do łazienki i wzięłam stamtąd dla bezpieczeństwa wiadro, które pozostawię przy łóżku dla czystości. Może będzie wymiotował.
Gdy weszłam do pokoju, stał przy oknie i wyglądał na zewnątrz.
– Boobear, powinieneś się położyć – powiedziałam, odstawiając wiadro i chwytając jego dłoń. Jego głowa powoli odwróciła się w moją stronę.
- El, tutaj jesteś – wyszeptał, a jego palec czule pogładził mój policzek – Ktoś przekazał ci, że cię szukam, tak? – zatoczył się w moją stronę i musiałam przytrzymać go z całej mojej siły, aby nie wpadł na mnie.
- Hm.. Dokładnie – zgodziłam się cicho ponownie popychając go na materac. Cuchnął niemożliwie intensywnie, ale chciałam mu pomóc. Nie mogłam mu tak po prostu pozwolić tutaj leżeć.
- Jesteś strasznie gorący – mruknęłam przykładając swoją dłoń do jego czoła. Miałam nadzieję, że nie zrozumiał tego zdania błędnie. – Przyniosę ci chłodny ręcznik. Jeśli będziesz musiał zwrócić, to tutaj stoi wiadro – wstałam znów i ruszyłam z powrotem do łazienki po ręcznik. Zamyślona trzymając go pod wodą spojrzałam w lustro. Moje włosy wyprostowały się na moich ramionach i wyglądałam na zaniedbaną. Czerwone plamy zdobiły moje z reguły blade policzki. Ten chłopak mnie wykończy. Gdy wykręcałam ścierkę, poczułam zimne dłonie na mojej tali i kątem oka dostrzegłam cień.
- Zimo mi – wyszeptał cień i przytulił się do mnie. W lustrze dostrzegłam Louisa, jego policzek przylegał do mojej skroni.
Zszokowana wpatrywałam się w niego, a moje dłonie powędrowały do jego aby się uwolnić. Jednak on był silniejszy i wymknęło mu się przy tym jedno małe warknięcie, które napawało mnie strachem. – Ogrzejesz mnie? – brzmiał jak dziecko.
- Louis proszę zostaw mnie – jęknęłam i zamknęłam na chwilę oczy.
- Boję się ciemności gdy jestem sam – ok. Alkohol zmienił jego wiek o osiemnaście lat w tył.
Cicho westchnęłam, gdy jego uścisk nie zelżał, musiałam złapać go za rękę – Choć, zostanę z tobą – mruknęłam i spróbowałam spojrzeć na niego przyjaźnie. Mimo, to byłam zła. To były moje urodziny. Najpierw zrobił Niallowi całą akcję, a teraz nagle chce ze mną spędzać czas. Oczywiście, był pijany, ale nic nie rozumiałam. Nie rozumiałam nowego Louisa. Czy on wciąż był moim Boobear? Powinnam tak w ogóle mówić na tą nową osobę?
Szybko złapałam w wolną rękę mokry ręcznik i zaprowadziłam Louisa z powrotem do mojego pokoju. Dlaczego Harry nie troszczył się o Louisa? Oni byli najlepszymi przyjaciółmi, a ja jego byłą dziewczyną.
- El, nie dobrze mi – poskarżył się i złapał za czoło. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, z szybkością błyskawicy pochylił się nad brzegiem łóżka i zwrócił do wiadra. Lekko zdegustowana zatkałam sobie nos, ale wiedziałam, że wszystko będzie jeszcze bardziej niż niezręczne, dlatego też chciałam i musiałam mu pomóc.
Jego ciało zaczęło nagle drżeć i usłyszałam szloch – Jestem taki głupi – lamentował kładąc się z powrotem. Ręcznikiem wytarł sobie usta. Jego niebieskie oczy błyszczały w ciemności, gdy patrzył na mnie.
- Musisz mnie teraz nienawidzić – dodał szybko.
- Nie nienawidzę cię.
- Ale jesteś zła na mnie, zrujnowałem twoje urodziny.
- Marzniesz prawda? – zmieniłam temat i wyciągnęłam kołdrę spod mojego łóżka. Stopniowo znów się rozluźniał, jednak drgnął i szybko jego głowa ponownie zawisła nad wiadrem.  Moja ręką ostrożnie przeciągnęła jego włosy do tyłu,  osłabienie pojawiło się na jego twarzy. Na podłodze znalazłam butelkę wody i podniosłam ją. Pochyliłam nad łóżkiem, odkręciłam nakrętkę i przytrzymałam ją przy jego bladych, liliowych ustach. Podczas gdy pił, przyglądałam się mu. Wydawał się być taki mały i kruchy.  Mimo to miał dużo mięśni, które były ukryte pod skórą. Mimo to był naprawdę piękny. Wydawał się być chory, wyczerpany i zmęczony.
- Louis, co się właściwie stało? Co cię tak zmieniło? – mruknęłam smutno i schyliłam się znów nad nim by zabrać butelkę, która opróżniona leżała na jego torsie. Jednak zanim zdążyłam się wyprostować, jego ramię owinęło się wokół mnie i przycisnął moje ciało do swojej piersi. Byłam za bardzo zmęczona żeby temu zapobiec, więc rozluźniłam się.
- Byłem zbyt naiwny, El – wyszeptał w moje włosy. Powoli zdawało mi się, że znów zaczyna mówić normalnie, jego klatka piersiowa unosiła się regularnie do góry i dołu. Moje ucho było dociśnięte do jego obojczyka i słyszałam ciche bulgotanie z jego brzucha, co powodowało mój lekki uśmiech.
Ale jego ochrypły, wysoki głos kazał mi znów nadstawiać uszu.
- Myślałem, że jeśli porozmawiam z trenerem znów będę mógł wrócić tutaj. Nie wiedziałem, że piłka nożna może być taka męcząca. Posiadałem sławę, i dlatego społeczne życie było mi obojętne.  Moi przyjaciele byli mi obojętni, miałem swoją drużynę. Moje medyczne studia były mi obojętne, miałem treningi i pracę jako model. Ty byłaś mi obojętna, mogłem cię ciągle wymieniać.
Dlaczego mówił mi to wszystko? Oczywiście, to była prawda i cieszyłam się, że był szczery. Że W KOŃCU był szczery. Jednak jego słowa znów strzelały jak strzały w moje serce.
- Wszystko zastępowałem. Wszystko oprócz ciebie. Nie mogłem sobie poradzić. I to nie z powodu mojego pełnego kalendarza.
Spojrzałam w jego oczy. Wydawały się być czujne. Czekałam aż zatrzymają się na mnie, błyszcząc.
- Ja.. Ja długo myślałam, że do mnie wrócisz i znów mnie pokochasz – mruknęłam i odwróciłam od niego swój wzrok. Jego pierś była naprawdę ciepła i stopniowo byłam zmęczona.
- Zawsze kochałem tylko ciebie, Elisabeth Styles, ale moja kariera przyćmiła uczucia – jego głos stawał się znów cichszy i wolniejszy. Rozejrzałam się krótko i pocałowałam go w policzek, potem chciałam wstać. Jednak stało się coś jeszcze, on trzymał mnie mocno za nadgarstek. Tym razem pociągnął mnie, tak mocno i gwałtownie w dół, że nasze czoła zderzyły się.
- Auć, Lou uważaj – jęknęłam cicho podpierając się rękami na jego piersi. On chwycił moje policzki w dłonie i odwrócił moją twarz w stronę swojej. Zaskoczona wpatrywałam się w jego oczy, ale nie broniłam się. Nawet wtedy, gdy jego usta delikatnie musnęły moje, a jego ręka wsunęła się w moje włosy. Nie, nie przeszkadzało mi to. Przypomniałam sobie wcześniejsze czasy. I to się po prostu wydarzyło. Moje usta jakby same przycisnęły się do jego, i całe moje  ciało przylegało do jego klatki piersiowej.
Kilka minut całowaliśmy się na moim łóżku, dopóki nie usłyszałam kogoś w pobliżu mojego pokoju.
Szybko usiadłam zsuwając się z jego ciała.
- Wszystko okay, El? – zapytał Louis głośno.
- Cii – powiedziałam przykładając palec do jego ust. Dopiero teraz zauważyłam, że odpiął suwak mojego kombinezonu i zaciągnęłam go szybko z powrotem.
- Elisa – mruknął, usiadł obok mnie chcąc znów mnie pocałować.
- Louis myślę, że miałeś rację, gdy mówiłeś to parę dni temu. My nie jesteśmy już razem. Może powinniśmy zostać przyjaciółmi. Najlepszymi, ale nic więcej. Jego ręka pieściła skórę mojej szyi. Zadrżałam delikatnie i odsunęłam się nieco dalej.
- Jesteś teraz pijany. Jutro powiesz, że wykorzystałam twój stan. Jutro twoja praca będzie ważniejsza. Louis nie mogę być z kimś, kto mnie kocha, ale chce spędzać czas, tylko wtedy gdy jest pijany,  a potem staje się arogancki i narcystycznie dumny.
Wstałam i podniosłam ręcznik z dywanu. W idealnym momencie, ponieważ otworzyły się drzwi i rozchichotany Niall wszedł do środka. Gdy na nas spojrzał uniósł brwi do góry.
- Wszystko dobrze, Niall – powiedziałam szybko zanim zadał nieprzyjemne pytania. Bądź co bądź kłamałam niesamowicie źle. – Louis musi spać, zaprowadziłam go do łóżka, i sprawdzałam, czy nie padł.
Musiało to brzmieć ostro. Czasami te formy przemocy przynosiły takie wyniki. 












+ Informuję tylko osoby pod tym postem :)x

Postarałam się i jest. To zasługa wattpada :> Oto przed wami jeden z uroczych rozdziałów. El i Lou całkowicie sami... Kogo zabić najpierw :< 
Jeśli macie IG możecie mnie obserwować, na pewno wam się odwdzięczę. :)
:)x

5 komentarzy:

  1. o mój boże, żeby Lou tylko pamiętał o tym wszystkim jak wytrzeźwieje, czekam na następny :) @patrycjaishere

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejuuu strasznie podobał mi się ten rozdział. Tylko,żeby Lou nie był na drugi dzień dupkiem i żeby pamiętał rozmowę z Liz.
    Rozdział świetny <3
    @lovju69

    OdpowiedzUsuń
  3. czekam na następny @flayalive

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział! Jestem tu po raz pierwszy, ale coś czuję, że będę wpadała częściej! Zaintrygowałaś mnie tym opowiadaniem :) Oby Lou pamiętał tą rozmowę :)
    Życzę weny
    undertheveilofinnocence.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam, ze tak pozno dodaje komentarz, ale przez szkole nie mialam czasu.

    Rozdzial swietny!
    Ciekawe czy Lou bedzie cos pamietal. Miejmy nadzieje.
    Pocalunek *.*
    Jeszcze Niall wpadl w takim momencie.
    Czekam nn ;)
    @andrejjj99

    OdpowiedzUsuń