środa, 4 czerwca 2014

Rozdział 1

Wraz z moją najlepszą przyjaciółką – Lottie siedziałam w szkolnej stołówce. Tak, Lottie Tomlison, siostra słynnego piłkarza i modela – Louisa Tomlinsona. Jednak nie chcę o nim myśleć. Byłoby to zbyt bolesne. Poza tym dopiero podołałam temu, że odszedł. Był moim chłopakiem. Był. Teraz jednak już go nie ma, zapomniał o mnie z dnia na dzień. Odszedł, jakby zaginął. Nie rozumiem tego. Zniknął, tak po prostu, a miesiąc później zobaczyłam go w telewizji. Mój starszy brat wybrał się nawet na jego jeden mecz. Zawsze kiedy przychodziłam do salonu w sobotę, był mecz piłki nożnej, a jeśli miałam jeszcze większe szczęście, mogłam przeczytać na jednej z koszulek TOMLINSON. Ale dlaczego nic mi nie powiedział? Byłam jego dziewczyną. Odszedł bez żadnego wytłumaczenia, czy pożegnania. Jedyny kontakt z nim był przez jego siostrę Lottie, która była rok za granicą i to nie był nasz najlepszy czas. Teraz jest inaczej. I nie potrzebuje już biegać co chwilę do jego domu. Po czekaniu, telefonach i szukaniu zobaczyłam go na okładce Vogue. Pozującego, bez koszulki. To było zbyt trudne, by zrozumieć.
Dzień mijał jak zawsze, jednak teraz miałam wrażenie, że chyba coś jest nie tak. Lottie siedziała zabawnie cały czas na swoim miejscu popijając shake'a.
- Co jest Lo?
 - Ja… hm… nic – wymusiła uśmiech spuszczając oczy na stół.
- Lottie! – zmarszczyłam brwi.
- Ludzie Lisi – jęknęła gryząc słomkę. A więc tak, nazywam się Lisi, dokładniej Elisabeth, jednak pełnego imienia używa tylko mój tata. Nawet nauczyciele nie podejmują wyzwania, by wymówić moje długie imię. Wszyscy nazywali mnie Lisi, albo… ktoś zawsze nazywał mnie El. Jako jedyny i to było coś specjalnego. Nie. Nie chcę o tym teraz myśleć. Nie o nim.
- Powiedz, szybko -  błagałam.
- Ale proszę obiecaj mi … że … że nie zwariujesz, okej?
- Dlaczego? Będzie dobrze, dopóki nie powiesz mi, że twój brat tutaj wraca. - Nie odpowiedziała zerkając tylko na mnie ze smutkiem. Spojrzałam na nią ze zdumieniem – Nie bądź poważna Lottie… - mruknęłam potrząsając głową – Powiedz, że to nie jest prawda!
- Przykro mi Lisi – powiedziała smutno – Powinnam powiedzieć ci wcześniej, ale sama dowiedziałam się wczoraj wieczorem. I to tylko dlatego, że stał przede mną.
- Lo jestem ponad tym. Już jest okey. Poza tym i tak musiałabym się z tym zmierzyć.  – Łatwe kłamstwo.
- Zayn ogromnie się cieszy – stwierdziła, rumieniąc się. Zayn był jej sąsiadem i najlepszym przyjacielem Louisa. Chodził do równoległej klasy. Lottie była w nim wyraźnie zakochana, ale on już miał dziewczynę. I był Harry, mój brat. Wspomniałam już, że często chodził na mecze, dlatego, że też jest najlepszym przyjacielem Lou. Niestety. Ignorowałam go przez trzy miesiące, ponieważ ukrywał, gdzie jest Louis.  Tłumacząc się, że on tak chciał. Tak, jasne. On cieszył się, że wie gdzie jest niebieskooki, a ja nie. Mimo to kocham mojego brata ponad wszystko. Po szkole, spotykamy się zawsze w Starbucksie na rogu. To jest nasza tradycja. Czasami Lottie wybiera się z nami.
- Harry też jest z tego powodu szczęśliwy. 
- Mogę powiedzieć bratu, że nie chcesz go widzieć – zaoferowała uprzejmie.
- Nie. Nie chcę żeby myślał, że to coś znaczy.
- On w ogóle myśli?
- Nie! On jest idiotą Lottie! Egoistycznym łamaczem serc. Jak mogłam z nim być? -  roześmiała się.
 – To dobrze. Musimy wracać na lekcję - wstałyśmy i pobiegłyśmy na nasze zajęcia. Mam teraz biologię, Lo nie, ale mam za to Zayna i Harry’ego.  To było zabawne, tylko mała dziewczyna siedziała z nimi.
- Hej Lisi – Harry dźgnął mnie w bok i usiadł obok mnie.
- Loczku - zaczęłam się droczyć uśmiechając się szeroko.
- Cześć ludzie – powiedział ktoś za nami i Zayn wysunął swoją głowę do przodu.
- Cześć bracie, jak leci ? – zaśmiał się mój brat przybijając z Zaynem piątkę.
- Dobrze, dobrze mój kochany. Wyglądasz dziś cudownie – zauważyłam, jak się uśmiecha.
- Oh, muszę to zobaczyć – Harry zachichotał i zakołysał się do tyłu. Później zaczęła się jednocześnie codzienna męska rozmowa i lekcja.

Byłam bardzo zadowolona, gdy dzwonek zadzwonił. Razem z Harrym przebiegliśmy ulicę by dostać się do Starbucksa. Lottie dzisiaj nie mogła, dostała ważny telefon od mamy.
- Idę na chwilę do wc  – powiedziałam do brata i zniknęłam w toalecie. W środku przed lustrem ułożyłam swoje włosy i pomalowałam się. Dopiero kiedy poprawiłam bluzę wróciłam do Harry’ego. Jednak nie był on sam. Zszokowana zatrzymałam się przed naszym stołem i spojrzałam na niego. Jak na zawołanie oboje odwrócili głowy i przerwali rozmowę.
-To znów ty Lisi – zaśmiał się Harry klepiąc krzesło obok, ale nie poruszyłam się nawet o milimetr.
On wstał nagle patrząc na mnie.
- Cześć El. Miło cię znowu widzieć – powiedział uśmiechając się.
Dupek.






Wszelkie słowa, pytania do mnie lub autorki, proszę zostawiać w komentarzu, nie mam zamiaru przy następnych rozdziałach, bez potrzeby pisać notek! Trzymajcie się cieplutko! :)x
A czytelników, którzy chcą być informowani o rozdziałach zapraszam do zakładki: INFORMUJĘ

5 komentarzy:

  1. Staram się :) Widocznie jeszcze czegoś nie zauważyłam : >
    Akurat tłumaczę z niemieckiego, ale to ten sam sens :D Dziękuje za słowa :)x

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział i opowiadanie ;) dzięki za tłumaczenie

    OdpowiedzUsuń
  3. naprawdę świetne tłumaczenie, jedno z lepszych :) @patrycjaishere

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow. Szacunek, tłumaczenie z niemieckiego! :o
    A to jest naprawdę świetnie, więc z przyjemnością przeczytam rozdział następny i kolejny, i jeszcze następny, i... oh. Po prostu pisz dalej i życzę weny do pisania! :D
    Kocham, @chillingbrain <3

    OdpowiedzUsuń
  5. FF boskie, cudowne no po prostu amazing! Serio tłumaczysz z niemieckiego? ;o jezuuu szacun! Bede tu regularnie zaglądać zdobedziesz jeszcze wiecej czytelnikow ! Powodzenia

    OdpowiedzUsuń