Wraz z moją najlepszą przyjaciółką – Lottie
siedziałam w szkolnej stołówce. Tak, Lottie Tomlison, siostra słynnego piłkarza
i modela – Louisa Tomlinsona. Jednak nie chcę o nim myśleć. Byłoby to zbyt
bolesne. Poza tym dopiero podołałam temu, że odszedł. Był moim chłopakiem. Był. Teraz jednak już go nie ma,
zapomniał o mnie z dnia na dzień. Odszedł, jakby zaginął. Nie rozumiem tego.
Zniknął, tak po prostu, a miesiąc później zobaczyłam go w telewizji. Mój
starszy brat wybrał się nawet na jego jeden mecz. Zawsze kiedy przychodziłam do
salonu w sobotę, był mecz piłki nożnej, a jeśli miałam jeszcze większe
szczęście, mogłam przeczytać na jednej z koszulek TOMLINSON. Ale dlaczego nic mi
nie powiedział? Byłam jego dziewczyną. Odszedł bez żadnego wytłumaczenia, czy
pożegnania. Jedyny kontakt z nim był przez jego siostrę Lottie, która była rok
za granicą i to nie był nasz najlepszy czas. Teraz jest inaczej. I nie
potrzebuje już biegać co chwilę do jego domu. Po czekaniu, telefonach i
szukaniu zobaczyłam go na okładce Vogue. Pozującego, bez koszulki. To było zbyt
trudne, by zrozumieć.
Dzień mijał jak zawsze, jednak teraz miałam
wrażenie, że chyba coś jest nie tak. Lottie siedziała zabawnie cały czas na
swoim miejscu popijając shake'a.
- Co jest Lo?
- Ja… hm… nic
– wymusiła uśmiech spuszczając oczy na stół.
- Lottie! – zmarszczyłam brwi.
- Ludzie Lisi – jęknęła gryząc słomkę. A więc tak,
nazywam się Lisi, dokładniej Elisabeth, jednak pełnego imienia używa tylko mój
tata. Nawet nauczyciele nie podejmują wyzwania, by wymówić moje długie imię.
Wszyscy nazywali mnie Lisi, albo… ktoś zawsze nazywał mnie El. Jako jedyny i to
było coś specjalnego. Nie. Nie chcę o tym teraz myśleć. Nie o nim.
- Powiedz, szybko -
błagałam.
- Ale proszę obiecaj mi … że … że nie zwariujesz,
okej?
- Dlaczego? Będzie dobrze, dopóki nie powiesz mi, że
twój brat tutaj wraca. - Nie odpowiedziała zerkając tylko na mnie ze smutkiem.
Spojrzałam na nią ze zdumieniem – Nie bądź poważna Lottie… - mruknęłam
potrząsając głową – Powiedz, że to nie jest prawda!
- Przykro mi Lisi – powiedziała smutno – Powinnam
powiedzieć ci wcześniej, ale sama dowiedziałam się wczoraj wieczorem. I to
tylko dlatego, że stał przede mną.
- Lo jestem ponad tym. Już jest okey. Poza tym i tak
musiałabym się z tym zmierzyć. – Łatwe
kłamstwo.
- Zayn ogromnie się cieszy – stwierdziła, rumieniąc
się. Zayn był jej sąsiadem i najlepszym przyjacielem Louisa. Chodził do
równoległej klasy. Lottie była w nim wyraźnie zakochana, ale on już miał
dziewczynę. I był Harry, mój brat. Wspomniałam już, że często chodził na mecze,
dlatego, że też jest najlepszym przyjacielem Lou. Niestety. Ignorowałam go
przez trzy miesiące, ponieważ ukrywał, gdzie jest Louis. Tłumacząc się, że on tak chciał. Tak, jasne.
On cieszył się, że wie gdzie jest niebieskooki, a ja nie. Mimo to kocham mojego
brata ponad wszystko. Po szkole, spotykamy się zawsze w Starbucksie na rogu. To jest nasza tradycja. Czasami
Lottie wybiera się z nami.
- Harry też jest z tego powodu szczęśliwy.
- Mogę powiedzieć bratu, że nie chcesz go widzieć –
zaoferowała uprzejmie.
- Nie. Nie chcę żeby myślał, że to coś znaczy.
- On w ogóle myśli?
- Nie! On jest idiotą Lottie! Egoistycznym łamaczem
serc. Jak mogłam z nim być? - roześmiała
się.
– To dobrze.
Musimy wracać na lekcję - wstałyśmy i pobiegłyśmy na nasze zajęcia. Mam teraz
biologię, Lo nie, ale mam za to Zayna i Harry’ego. To było zabawne, tylko mała dziewczyna
siedziała z nimi.
- Hej Lisi – Harry dźgnął mnie w bok i usiadł obok
mnie.
- Loczku - zaczęłam się droczyć uśmiechając się
szeroko.
- Cześć ludzie – powiedział ktoś za nami i Zayn
wysunął swoją głowę do przodu.
- Cześć bracie, jak leci ? – zaśmiał się mój brat
przybijając z Zaynem piątkę.
- Dobrze, dobrze mój kochany. Wyglądasz dziś
cudownie – zauważyłam, jak się uśmiecha.
- Oh, muszę to zobaczyć – Harry zachichotał i
zakołysał się do tyłu. Później zaczęła się jednocześnie codzienna męska rozmowa
i lekcja.
Byłam bardzo zadowolona, gdy dzwonek zadzwonił. Razem
z Harrym przebiegliśmy ulicę by dostać się do Starbucksa. Lottie dzisiaj nie
mogła, dostała ważny telefon od mamy.
- Idę na chwilę do wc – powiedziałam do brata i zniknęłam w
toalecie. W środku przed lustrem ułożyłam swoje włosy i pomalowałam się.
Dopiero kiedy poprawiłam bluzę wróciłam do Harry’ego. Jednak nie był on sam.
Zszokowana zatrzymałam się przed naszym stołem i spojrzałam na niego. Jak na
zawołanie oboje odwrócili głowy i przerwali rozmowę.
-To znów ty Lisi – zaśmiał się Harry klepiąc krzesło
obok, ale nie poruszyłam się nawet o milimetr.
On
wstał nagle patrząc na mnie.
- Cześć El. Miło cię znowu widzieć – powiedział
uśmiechając się.
Dupek.
Wszelkie słowa, pytania do mnie lub autorki, proszę zostawiać w komentarzu, nie mam zamiaru przy następnych rozdziałach, bez potrzeby pisać notek! Trzymajcie się cieplutko! :)x
A czytelników, którzy chcą być informowani o rozdziałach zapraszam do zakładki: INFORMUJĘ
A czytelników, którzy chcą być informowani o rozdziałach zapraszam do zakładki: INFORMUJĘ
Staram się :) Widocznie jeszcze czegoś nie zauważyłam : >
OdpowiedzUsuńAkurat tłumaczę z niemieckiego, ale to ten sam sens :D Dziękuje za słowa :)x
Super rozdział i opowiadanie ;) dzięki za tłumaczenie
OdpowiedzUsuńnaprawdę świetne tłumaczenie, jedno z lepszych :) @patrycjaishere
OdpowiedzUsuńWow. Szacunek, tłumaczenie z niemieckiego! :o
OdpowiedzUsuńA to jest naprawdę świetnie, więc z przyjemnością przeczytam rozdział następny i kolejny, i jeszcze następny, i... oh. Po prostu pisz dalej i życzę weny do pisania! :D
Kocham, @chillingbrain <3
FF boskie, cudowne no po prostu amazing! Serio tłumaczysz z niemieckiego? ;o jezuuu szacun! Bede tu regularnie zaglądać zdobedziesz jeszcze wiecej czytelnikow ! Powodzenia
OdpowiedzUsuń