niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 19

LISI
Louis ignorował Harry’ego przez resztę dnia. Podobnie jak Lottie, Ryan i Eleonor. Nagle Niall był jego najlepszym przyjacielem, który za każdym razem gdy Louis mówił do niego, marszczył czoło patrząc na chłopaka. Chciał dzisiaj z kilkoma Hiszpanami, których poznał obejrzeć motorami wyspę.
Jolie i ja siedziałyśmy właśnie na leżakach przy basenie i przyglądałyśmy się dwóm chłopakom, którzy biegli w tą stronę.
- Masz ochotę na wakacyjny flirt? – zapytała Jolie śmiało i spojrzała na mnie z uśmiechem.
- Hm, nie wiem – w zamyśleniu skierowałam swój wzrok znów w stronę obu chłopaków. Tak, byli ładni. I fakt, że byli tutaj tylko w spodenkach kąpielowych, sprawiało że było jeszcze lepiej.
- Rób co chcesz, ale blondyn jest mój – mrugnęła w moją stronę i elegancko wstała. Rozbawiona przyglądałam się jej. Świeża morska bryza rozwiewała moje wilgotne włosy. Zauważyłam małą ulotkę, która leżała obok mojego soku na stole. ‘ Pokazy delfinów – każdego dnia’
To brzmiało dobrze. Wstałam i chciałam iść powiedzieć o tym Jolie, ale zauważyłam ją jak chichocząc kieruje się razem z blondynem do hotelu.

W pokoju ubrałam się na suche już bikini i wciągnęłam sandały. Delifnarium, było oddalone parę kilometrów od tej wsi, dlatego musiałam jechać tam autobusem.
- Gdzie idziesz aniołku? – mama weszła do apartamentu w szlafroku.
- Na pokaz delfinów – uśmiechnęłam się i chwyciłam jeszcze na koniec moją pokojową kartę.
- Kremowałaś się, tak? Pomyśl też o kapeluszu, chyba że chcesz leżeć parę tygodni w łóżku z powodu udaru słonecznego – typowa mama. – Jak właściwie leci z Louisem? – ułożyła swoje przeciwsłoneczne okulary na blond włosach.
- Co masz na myśli? – zmieszana upchałam ręcznik, pieniądze i mój telefon do plażowej torby.
- Jesteście razem? – jej wzrok jakby testował mnie, aż czułam jak skóra mnie swędzi pod spodem.
- Nie mamo. Od roku, nie – ale dobrze, że w ogóle wiedziała, że byliśmy parą.
- Oh, przepraszam – zachichotała cicho. – To ten Irlandczyk?
- Mamo! – powiedziałam zdenerwowana i podeszłam do drzwi.
- Ale kochane, wiesz, że tutaj są słodcy chłopcy, prawda? – z tej rozmowy mama-córka, nie byłam zbytnio szczęśliwa.
- Gdzie jest właściwie pan blond bufon? – mruknęłam i otworzyłam drzwi.
- Pan blond bufon – naskoczyła na mnie –  nazywa się Scott – słyszałam jeszcze krzyk mamy, a potem prześlizgnęłam się i pobiegłam do holu.

Autobus jechał już prosto kiedy ledwo dysząc złapałam się znaku. Śmierdząca chmura spalin pozostawiła mnie z kaszlem, zacisnęłam oczy. Tutaj było chyba naprawdę z czterdzieści stopni. Prażące słońce świeciło na ulicę i musiałam niechętnie zatrzymać się pod palmą, gdzie i tak było gorąco. Wzdychając usiadłam na swoim kowbojskim kapeluszu ze słomy i zasłoniłam swoje oczy okularami. Szukałam rozkładu jazdy, a kiedy to się stało jęknęłam, ponieważ kolejny autobus odjeżdżał za dwadzieścia minut. Dwadzieścia minut palącego ciepła, dwadzieścia minut przepocenia się w ubraniach. Wspaniale.
-  Hej ty! – obok mnie zatrzymał się błyszczący czarny motor. Odwróciłam swoją głową zauważając, jak Hiszpan zdejmuje swój kask – Jestem Nino – uśmiechnął się krótko, tak że jego białe zęby mocno kontrastowały z ciemną skórą. Wcisnął swój kask pod ramie i potrząsnął ciemnymi włosami. To był ten ciemnowłosy chłopak, który wcześniej był z blondynem przy basenie. Tylko teraz miał na sobie T-shirt i siedział na motorze.  – Spóźniłaś się na autobus, prawda? – musiał mówić głośniej, ponieważ silnik jego motoru cały czas mruczał.
Skinęłam głową wahając się i spoglądając na godzinie w moim telefonie. Czekanie będzie złą decyzją.
- Gdzie chciałaś się dostać ? – z ciekawskim uśmiechem posunął się dalej robiąc miejsce dla mnie na motorze.
- Właściwie do delfinarium – mruknęłam ostrożnie i zajęłam miejsce na czarnej skórze. Trochę paliła na moich nagich udach, ponieważ siedzenie było już nagrzane.
- To nudne – powiedział Nino wyjmując drugi kask – Widzisz wprawdzie delfiny, ale po za tym totalnie cię oskubią – odwrócił się i zapiął mój kask.  – Chętnie zabiorę cię wieczorem do wioski, jeśli chcesz?
Musiałam się trochę powstrzymywać od śmiechu, ponieważ jego hiszpański angielski brzmiał naprawdę słodko. – Jeśli tak mówisz – zaśmiałam się i ułożyłam torbę na swoim ciele.
- Jak właściwie masz na imię? – Nino odwrócił się po raz ostatni.
- Lisi – odpowiedziałam.
- Piękne imię – uśmiechnął się przyjaźnie i usiadł normalnie – trzymaj się mocno, Lisi. Ścigam się z kumplem i jestem już „spóźniony” – jego mocno brzmiący i pełny śmiech rozbrzmiał, a następnie terkot maszyny i w ostatnich sekundach objęłam jego talie swoimi ramionami.
Wiatr schładzał moją rozgrzaną i spocona skórę i sprawiało to wiele przyjemności. Szczerze mówiąc miałam stracha. Nino jechał zdecydowanie 150 kilometrów na godzinę; szybciej niż powinien. Wysuszone drogi w dużej mierze były puste, jednak moje serce skakało za każdym razem, gdy elegancko a jednocześnie ryzykownie pochylaliśmy się do krzywej.
- Genialne uczucie – krzyknął do mnie i wziął na chwilę lewą rękę z kierownicy i  radośnie wyciągnął ją w powietrze. Pisnęłam cicho i mój uścisk automatycznie stał się mocniejszy, więc w końcu  zacisnęłam oczy. Wydawało się, że zwycięstwo nad jego kumplem było dla niego ważne.
- Hej Lisi, możesz mnie już puścić, już jesteśmy – zaśmiał się znów Nino i poklepał moje dłonie, które mocno ściskały jego T-shirt. Zakłopotana puściłam go i usiadłam prosto. Staliśmy z motocyklem na małym placu, gdzie było już kilka innych osób głośno ze sobą rozmawiających. Nino pomógł mi zejść z jego maszyny i rzucił w moją stronę pokrzepiający uśmiech.
Nagle obok nas zahamował inny motor metaliczno-czerwony i nieco mniejszy od Nino typ zsiadł z niego. To był blondyn, którego wcześniej Jolie miała na oku.
- Hola Pepe! – Nino stanął przed nim wołając i klepiąc go po ramieniu. – Przykro mi bardzo, ale ja wygrałem! – przy  tym mruknął zadowolony w moją stronę – Gdzie jest twoja Chica przy okazji?
- Ty oszukiwałeś! Że cię policja nie złapała – napił się wielkiego łyka z butelki wody – Chciała poszukać swojej przyjaciółki. Spotykamy się dziś wieczorem na plaży. Albo przyjdzie tutaj – Pepe przetarł swoją bluzką głowę i rzucił ją na kierownice.
Cholera. Jeśli miał na myśli Jolie, to znaczy, że ona miała na myśli mnie. A ja tak jakby właśnie zwiałam. Ale nie mogłam nad tym dłużej się zastanawiać, ponieważ Nino pośpiesznie chwycił mnie za ramię i pociągnął dalej. Podbiegliśmy do grupy ludzi, która stała na podwyższeniu, gdzie leciała już hiszpańska muzyka. Tak naprawdę powinnam być podejrzliwa. Nie ufać Nino tak szybko. Jednak to się stało. Teraz jest już i tak za późno.
Domy tutaj były ze sobą złączone, dziedziniec skąpany w cieniu i z ulgą zdjęłam mój kapelusz, który zwisał teraz na moich plecach.
- Cześć wszystkim – Nino usiadł na kartonie, gdzie było wiele ludzi. Byłam zaskoczona, że wszyscy byli w różnym wieku.
Zaczynając od dziecka, które kurczowo trzymało się kołnierza swojej mamy, kończąc na dwóch starszych osobach. Wszyscy siedzieli w kole, przed jedzeniem, instrumentami, czasami butelką piwa. Niektórzy wciąż się śmiali, a inni spoglądali w naszą stronę.
- Nino, kogo ze sobą zabrałeś? – zapytała jedna czarnowłosa Hiszpanka i poczułam powiew zazdrości. Gratulację Elisabeth Styles. Kolejna osoba, dla której jesteś kamieniem na drodze.
- To jest Lisi, zabrałem ją z sąsiedniej wsi, chciała jechać do Delfinarium – uśmiechnął się Nino – Doskonale się rozumiemy i chemia działa.
Dziewczyna ścisnęła perfekcyjne usta w wąską linię i odwróciła się do nas plecami. Czy to była  może dziewczyna Nino?
- Zazdrosna, Sissi? – Nino przeniósł swoje siedzisko bliżej jej i  uśmiechnął się bezczelnie. Stałam tam zagubiona, więc usiadłam obok niego, ze skrzyżowanymi nogami na podłodze.
- Musisz się do tego przyzwyczaić, oboje są męczący – szepnął ktoś obok do mojego ucha i spojrzałam zaskoczona w parę brązowych oczu. Pepe siedział obok mnie, z butelką piwa w ręce.
- Więc od kiedy są parą? – zapytałam z ciekawości i spojrzałam przez chwilę w stronę Nino i Sissi. Dziewczyna dumnie wciąż próbowała go ignorować. Jolie znów wiedziałaby teraz co się dzieje, potrafiła dobrze obserwować i oceniać ludzi.
- Nino i Sizilia? – zaśmiał się i pokręcił ironicznie głową – Z pół roku temu byli. Nie są już razem, wyparli się swoich uczuć. Każdy ślepy widzi, że mają się ku sobie. Ale to ich sprawa. -  machnął ręką. Przytaknęłam uśmiechając się.
- He, mała! – jeden młody facet, pijany, spojrzał na mnie – Tequila? Albo wódka? Możemy też pomieszać.
- Ona weźmie piwo, Konstantino – Pepe odsunął szklaną butelkę ode mnie, ale zabrałam ją. Dlaczego by czasem się nie zabawić?
- Nie mam około trzynastu lat – zaśmiałam się, a następnie przysunęłam butelkę Tequili do ust. Pierwszy łyk był ohydny. Wszystko mnie paliło. Ale potem było już znośnie. Alkohol przepłynął po moim gardle a i oddałam Pepe butelkę z uśmiechem.
- To była jedna trzecia tequili, powiedz, czy jesteś alkoholiczką? – jego buzia pozostała otwarte a  moje usta drgnęły.
- To dobrze! Musisz być rozluźniona, gdy nastanie najzabawniejsza część wieczoru. – Konstantino puścił do mnie oko.
-  Najzabawniejszą część? – zapytałam pochylając się do przodu, aby lepiej słyszeć. Mój mózg wydawał się działaś naprawdę dobrze. Mimo, że byłam odurzona alkoholem.
- Gramy we własną interpretacje „ Kim jestem” – oczy Pepe zabłyszczały  - Oczywiście nie wszyscy, niektórzy wolą plotkować, albo wcześniej iść do domu – uśmiechnął się, a potem oddał mi powrotem butelkę tequili – Konstantino ma racje, powinnaś być przed tym rozluźniona, żeby dobrze grać.
Oh tak, a co jeśli chcą mnie po prostu upić? Przemknęło mi przez głowę. W takim razie jest już za późno.

Dziesięć minut później Pepe ogłosił, że zaczynamy grać. W sumie było tutaj siedem osób, które miały na to ochotę. Utworzyliśmy dodatkowe koło i starałam się zapamiętać imiona osób, które mi się przedstawiały. Po mojej lewej siedział Pepe, po prawej Nino. Obok Nino Sizilia, dalej jedna starsza Pani Marita lub jakoś tak. Konstantino siedział obok Pepe na poduszkach, pomiędzy Martiną a Konstantino siedziały bliźniaki. Zapomniałam imiona obu.  Wyglądali tylko podobnie, ale nie byli jednojajowmi bliźniakami. Był to chłopak i dziewczyna, sama nazwałam ich Susi i Strolch.
- Ktoś wie jak w to się gra? – Pepe umieścił kartki na swoich udach i ścisnął długopis między zębami. Pokręciłam głową i Strolch również wyglądał na zdezorientowanego.
- Więc, każdy od swojego sąsiada z lewej strony dostaje przyklejoną na czole kartkę, z imieniem sławnego człowieka. Później musisz zadawać pytania na które można odpowiedzieć  „tak” lub „nie”. Po „nie” sąsiad z prawej strony zadaje małe zadanie. Wszystko jasne?
- Strolch przytaknął nerwowo a ja uśmiechnęłam się gorączkowo, gdy Pepe spojrzał na mnie pytająco.
- Dobrze, więc zaczynamy – puścił blok tak aby każdy mógł zabrać kartkę. Zaczęłam zastanawiać się nad gwiazdą, ponieważ miałam przypisać kogoś do Nino. Chichocząc napisałam coś na papierze i przyczepiłam do jego czoła.
- Oh, Oh powinienem się bać? - również zachichotał rozbawiony, próbując rozczytać jakie imię miał na czole. Gdzie miał napisane „ Lady Gaga”
- Dobry pomysł – szepnął Pepe obok mnie – A teraz chodź tu – szybko przyczepił kawałek papieru do mojego czoła, mrugając tajemniczo – Tutaj masz piwo ale wolałbym, żebyś nie piła więcej, kto wie jak zareagujesz kiedy dowiesz się kim jesteś – zaśmiał się podając mi swoje piwo.
- Jestem piosenkarką? – zapytała Susie , która była Tomem Hanksem, to jej trzecie pytanie, spojrzał na nas wyczekująco. Jak zauważyłam, nikt tutaj nie był kobietą, jeśli był nią w rzeczywistości. I na odwrót. Tak więc wykluczałam, że jestem kobietą.
- Przepraszam, nie – Konstantino klaskał radośnie w dłonie. Teraz była jego kolej na wymyślenie zadania dla Susi. – Zatańcz dla nas Gangnam Style.
Susi zarumieniła się, ale wstała i ustawiła się po środku, ponieważ było tam miejsce.
A potem  zaczęła tańczyć zwinnie. Musiałam powstrzymywać śmiech, jak każdy tutaj. Chociaż trzeba było zaznaczyć, że była dobrą tancerką, to po prostu wyglądało to  komicznie.
Kiedy przyszła moja kolej miałam już przygotowane pytanie. To nie było zbyt trudne.
- Jestem mężczyzną – sformułowałam moje pytanie jak zadanie oznajmujące.
- Si, Chica – Nino zagryzł wargę. Przy tym, jego wzrok wędrował pomiędzy moimi „imieniem” a oczami.
- Zna go cały świat?
- Muy bien
- Hm – myślałam. Mógłby to być to piosenka, aktor i polityk. Byłam jednym z nich?
- Modelem?
- Bueno! – Konstantino mrugnął uwodzicielsko. Jak pomyleniec. Model. Znany na całym świecie.
- Francisco Lachowski? – zainteresowane przeczesałam wzrokiem wszystkich dookoła.
- Nie – zadowolony klasnął w ręce. Nino uśmiechnął się. Teraz on mógł pomyśleć.
- Zaśpiewasz teraz dla wszystkich – wyciągnął zza siebie gitarę – A zanim zagrasz na gitarze wypijesz 5 shotów.
- Nino, nie przesadzaj, czy masz jeszcze z nią jakieś dziś plany? – Marita pokręciła głową a Strolch uśmiechnął się szeroko.
- Nie umiem grać na gitarze, a co dopiero śpiewać – skłamałam przewieszając instrument przez ramię.
- Właśnie – uciął wszystko Nino wskazując na pięć shotów, które zrobiła mi Sizilia. Po za tym, rzuciła w moją stronę kolejną dawkę zabójczych spojrzeń. I nie zdziwiłabym się, gdyby chciała mnie teraz otruć.
Szybko wypiłam pięć strzałów od byłej dziewczyny Nino i pokręciłam głową. Obrzydliwe.
Przesunęłam palcami po strunach próbując znaleźć dobre dziwię ki. Co nie było takie prostę, gdy byłam pijana. Kiedy mi się to udało, spróbowałam zaczać śpiewać, mając na dzieję, że nie brzmi to zbyt dziwacznie.
  I've been roaming around always looking down at all I see
Painted faces fill the places I can't reach
You know that I could use somebody
You know that I could use somebody
Nie mogłam przypomnieć sobie drugiej zwrotki, więc znów zaśpiewałam pierwszą. Prawdopodobnie był to raczej bełkot niż śpiew, ale starałam się nie zwracać na to uwagę.
- Wspaniale śpiewasz – Pepe podniósł jeden kieliszek, gdy skończyłam śpiewać.
- Dziękuje – wymamrotałam i rzuciłam prawie gitarę Nino na jego kolana. Kiedy spojrzał na mnie zdziwiony, zachichotałam, zakrywając twarz rękami.
- Śpiewasz naprawdę wspaniale, ale zabiorę cię już do domu – powiedział za mną zbyt znajomy głos. Nie odwracając się uniosłam dłoń do kartki na czole i zerwałam ją. Chichocząc, zajrzałam co koślawo napisał Pepe.
‘ Louis Tomlinson’ 












Witam serdecznie! (W końcu) Nowy rozdział nareszcie jest dla was przetłumaczony i jestem z siebie cholernie dumna, ponieważ zrobiłam to mimo, tego, że powinnam siedzieć nad esejem, (cicho) I zdążyłam jeszcze zrobić to w weekend, a nie gdzieś później. 
Bardzo przepraszam za to spóźnienie, ale sami pewnie rozumiecie jak to jest gdy ma się szkołę tudzież studia na głowie gdzie wracam do domu o godzinie 20 i chciałabym coś napisać przetłumaczyć, a nie mogę ponieważ mam kupę innych rzeczy do robienia, to boli. 
Dziękuje, że jesteście za wasze słodkie komentarze! :) 
Spojrzałam właśnie jeszcze ile stron ma kolejny rozdział, są to kolejne 4 strony (czyli mniej więcej tak jak dziś) I na pewno nie będzie rozdziału w przyszłym tygodniu, tak jak już mówiłam rozdziały będą niestety co dwa tygodnie! :)x

12 komentarzy:

  1. boski!!! ja chce już nexta!! ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział !
    O ja, przypadek z Tym imieniem i nazwiskiem ? Nie sądze xd
    Wgl nie podobają mi się ci kolesie...
    Do następnego <3
    @lovju69

    OdpowiedzUsuń
  3. Przerażają mnie nowi znajomi Lisi i odetchnęłam z ulgą, kiedy 'znajomy głos' oznajmił, że zabiera ją do domu. Brakowało mi trochę Louisa... i strasznie śmieszyła mnie jego nagła "przyjaźń" z Niallem i to jak Niall na nią reagował :D wręcz miałam go przed oczami z tymi zmarszczonymi brwiami, miną w stylu wtf i wpatrywaniem się w Lou, jak w idiotę :D Niallo chyba też wplątał się w to hiszpańskie towarzystwo, z czego nie jestem zadowolona. Mam nadzieję, że ich kontakt szybko się urwie. W sumie zdziwiło mnie, że Lisi pojechała z Nino, bardzo mnie zdziwiło, ale z drugiej strony... jest na wakacjach i w jakimś tam stopniu ją rozumiem.
    Przykro mi, że rozdziały będą teraz rzadziej, ale cóż.. z trudem znajduję czas, żeby czytać, więc wcale nie dziwi mnie to, że nie masz czasu na tłumaczenie. Życie jest brutalne.
    Czekam na dwudziestkę, pozdrawiam :) xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedzialam! Wiedzialam, ze ona miala napisane "Louis Tomlinson" xD

    Nie podobaja mi sie nowi znajomi Lisi chyba jak i reszcie. Dziwni sa.. ale nie wiem sama...

    Brakowalo mi Louisa w tym rozdziale, ale i tak byl swietny. ;)
    Czekam nn.
    @andrejjj99

    OdpowiedzUsuń
  5. jejuuuuuu noo czekam aż się coś w końcu wydarzy pomiędzy louisem a lisi :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam Tomlinsona, Boże. Cudownie go wykreowałaś, w ogóle podobają mi się twoi bohaterowie. Masz ciekawy pomysł i świetnie go rozwijasz. Z niecierpliwością czekam na kolejny. <3

    http://sinister-fanfic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz, ale zwrócę uwagę na to że nie ja go kreuje, ani to nie jest mój pomysł. Nawet w notatce zaznaczam że to tłumaczenie :)x

      Usuń
    2. Rzeczywiście, dopiero teraz zwróciłam na to uwagę, przepraszam. W każdym razie gdyby to nie było napisane, nawet nie można by się było domyślić, że to tłumaczenie, więc gratuluję zdolności językowych. :)

      Usuń
    3. Nic się nie stało! :) oh, dziękuje ogromnie mnie to cieszy! :>

      Usuń
  7. Weeee jest akcja!!! Jestem w 50% pewna, że to Louis a drugie pisiont procent, że to Niall xD
    Ja chcem już 20 :'( Ale rozumiem szkoła i te sprawy ;) Ja tam dopiero tak na prawde zaczełam nauke, jestem w 1 gim :D i ja sb moge jeszcze pozwolić na olewanie szkoły w przeciwieństwie do cb :/ będe cierpliwie czekała ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział, chce już następny ! Kiedy next ? <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie wiem, przed świętami mam dużo pracy, ale postaram się by pojawił się jak najszybciej ;)

      Usuń